Wojciech Tumidalski: Regularny e-handel do opodatkowania

Skarbówka zyska nowe możliwości, które dadzą jej szansę ukrócić patologiczne zjawiska w internetowym handlu. Ale będzie drożej.

Publikacja: 09.02.2023 03:00

Wojciech Tumidalski: Regularny e-handel do opodatkowania

Foto: Adobe Stock

Elektryk znaleziony na portalu fachowców reklamujących różne usługi miał ułożyć nową instalację w mieszkaniu. Polecali go internauci, że solidny, dokładny, terminowy i niedrogi. Gdy zaczął robotę, wyszło, dlaczego jest niedrogi. Pieniądze chciał do ręki, faktury wolał nie wystawiać. Rozliczać się chciał tylko z kupionych materiałów do remontu. W warsztatach samochodowych podobnie – bez faktury zawsze taniej. Wynajem mieszkania dla studenta albo na urlop? Zapłacę mniej, ale pod stołem.

Wokół przepisów, które mają wdrożyć europejską dyrektywę o platformach e-handlu, roztacza się złowrogą aurę inwigilacji. Fiskus ma uzyskać wiedzę o transakcjach obywateli, ograniczając ich prywatność, bo uzyska wgląd w informacje o tym, co i ile sprzedaliśmy, czy wynajmujemy komuś mieszkanie, plac parkingowy lub samochód. Może się okazać, że skarbówka dojdzie do wniosku, iż nie jest to dorywcza działalność, tylko systematyczne dorabianie albo wręcz regularny biznes.

Nie chodzi tu bowiem o mamę sprzedającą na portalu aukcyjnym ubranka po dziecku, które z nich wyrosło, lub hobbystę modelarza, który kompletuje makietę z kolejką elektryczną i sprzedał kilka wagonów w zamian za lokomotywę. Gdy syn nie potrzebował już wózka dziecięcego i zapadła decyzja, by zbędny sprzęt wystawić na sprzedaż po niewygórowanej cenie, w pierwszej kolejności o wózek pytali regularni handlarze, widząc w tym szansę na zysk. I to o nich chodzi w planowanych przepisach.

Permanentnym handlem towarami – i to z wysokiej półki – zajmują się różnej maści internetowi influencerzy, którym całe mnóstwo firm wysyła swe produkty, aby celebryci raczyli powiedzieć o nich ciepłe słowo. Filmik o smartfonie został nakręcony, a że influencer tak naprawdę używa innego, to nie widzi problemu, by sprzedać tamten. I tak kilkadziesiąt, kilkaset razy w roku. Nic dziwnego, że fiskus wreszcie chce to uporządkować – i opodatkować.

A gdy już podatki się zbierze, zdobyte w ten sposób pieniądze rząd zacznie wydawać. Niestety, nie na to, co należy – ale to już zupełnie inna sprawa, związana przede wszystkim z kwestią zaufania obywateli do organów państwa. Gdyby bowiem przedsiębiorca – także ten internetowy – był pewien, że władza z jego podatków zrobi coś dobrego, to chętniej by je płacił.

Elektryk znaleziony na portalu fachowców reklamujących różne usługi miał ułożyć nową instalację w mieszkaniu. Polecali go internauci, że solidny, dokładny, terminowy i niedrogi. Gdy zaczął robotę, wyszło, dlaczego jest niedrogi. Pieniądze chciał do ręki, faktury wolał nie wystawiać. Rozliczać się chciał tylko z kupionych materiałów do remontu. W warsztatach samochodowych podobnie – bez faktury zawsze taniej. Wynajem mieszkania dla studenta albo na urlop? Zapłacę mniej, ale pod stołem.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?