Wszyscy są zbulwersowani, ale odpowiedzialnych nie ma. Oburzenie budzi raport Inspektoratu Zdrowia i Opieki Społecznej o sytuacji w domach dla seniorów w pierwszych miesiącach koronawirusa. Wytyka on poważne braki w opiece nad emerytami. – Standard jest za niski, nawet jak na czasy pandemii – oceniła dyrektor generalna Sofia Wallström. – Jeżeli się mieszka w domu seniorów, ma się prawo do indywidualnej diagnozy i opieki – mówiła. Dodała, że nikt by nie zaaprobował, gdyby go potraktowano zbiorowo ze względu na przynależność do określonej grupy, wiek i miejsce zamieszkania, który okazuje się domem opieki dla seniorów.
Minister zdrowia i spraw społecznych Lena Hallengren określiła stan rzeczy jako niedopuszczalny, a premier Stefan Löfven jako bardzo poważny. Obiecał, że domy opieki staną się „najlepszymi na świecie", a ich profesjonalizm będzie porównywalny ze szwedzkimi przedszkolami.
Czytaj także: Będą bonusy za szczepienie się na COVID. Co na to prawnicy?
W Szwecji działa 1700 domów opieki, w których mieszka 85 tys. seniorów, ale Inspektorat skoncentrował się na zbadaniu 847 osób w 98 ośrodkach, które dotknął Covid-19.
Z weryfikacji wynika, że około 20 proc. chorych w grupie, w której zdiagnozowano Covid-19 lub istniało podejrzenie o infekcję, nie stworzono możliwości spotkania się z lekarzem. Kontakt z medykami mógł polegać na przekazaniu informacji przez pracownika ośrodka pielęgniarce, która z kolei zawiadamiała lekarza, który oceniał na podstawie jej relacji stan zdrowia pacjenta. Ok. 40 proc. chorych w grupie, do której nie dopuszczono lekarza, nie otrzymało też indywidualnej ekspertyzy od pielęgniarki. Jedynie ok. 6 proc. fizycznie zbadał specjalista.