Aby plany rządu o znaczącym udziale polskiego przemysłu obronnego w dziesięcioletnim „Programie modernizacji technicznej" zostały zrealizowane, potrzebne są gruntowne zmiany w koordynacji i prowadzeniu zamówień obronnych, procedurach oraz w samym przemyśle.
Bez racjonalnej polityki zamówień, obejmującej współpracę polskiego przemysłu obronnego (PPO) z partnerami zagranicznymi, prawdopodobnie niemożliwa jest pełna realizacja planów rządu dotyczących wzmocnienia polskiego przemysłu obronnego. Większość środków w programie – a przewiduje się wydatki w wysokości ok. 130 mld zł – zasili jedynie dostawców zagranicznych.
Polityka rządu nakierowana jest na to, by gros zamówień w ramach dziesięcioletniego programu trafiło do firm należących do PPO jako głównych wykonawców oraz kluczowych podwykonawców. Ma to nastąpić przede wszystkim przez pozyskanie zagranicznych technologii, wdrażanie wyników prac badawczo-rozwojowych (B+R) oraz pobudzenie produkcji w kraju. Proces ten ma się również przyczynić do rozwoju eksportu. Zakłada się bowiem, że program ma z jednej strony unowocześnić polską armię, ale z drugiej pomóc zrewitalizować i rozwinąć polski przemysł obronny.
„Program modernizacji technicznej" to ambitne przedsięwzięcie transformacyjne, które może i powinno mieć rewolucyjny wpływ na część polskiej gospodarki i przemysłu. Co więcej, jest możliwe, jak pokazują światowe doświadczenia, aby odbyło się to z korzyścią dla podatnika – wydatki na krajowe projekty mogą dać ponaddwukrotny zwrot nakładów, uwzględniając generowanie zatrudnienia, wpływy z eksportu, B+R.
Jednak aktualne warunki ekonomiczne i prawne, w jakich realizowany jest program, rodzą ryzyko, że szansa na transformację gospodarczą w obszarze jego oddziaływania nie zostanie wykorzystana. Z wielu barier stojących na przeszkodzie wybijają się zachowawcza polityka względem potencjału polskiego przemysłu obronnego oraz niedostosowane do założeń i celów programu regulacje odnoszące się do zamówień obronnych.