Z danych URE wynika, że w ciągu najbliższych 13 lat bilans mocy w systemie energetycznym mocno się skurczy. Czy może być tak, że zabraknie nam prądu?
Zasadniczym problemem jest to, że wycofujemy z użycia moce w pełni sterowalne i zastępujemy je mocami mniej dyspozycyjnymi, zależnymi od warunków atmosferycznych. Jeśli spojrzymy na to, ile nowych megawatów powstanie w energetyce w najbliższych latach, to bilans ten wygląda optymistycznie. Natomiast problemem będzie zapewnienie odpowiedniej mocy w systemie w poszczególnych godzinach, właśnie ze względu na brak sterowalności nowych źródeł. Tę lukę trzeba czymś zapełnić i jest na to wiele sposobów. Jednym z nich jest import energii. Myślę jednak, że warto problem ten rozwiązać lokalnie. Można spróbować stabilizować odnawialne źródła energii np. przez budowę instalacji hybrydowych, które dzięki łączeniu różnych technologii są bardziej stabilne. Oczywiście nie pokryje nam to luki w pełnej skali, dlatego potrzebne są w pełni sterowalne jednostki wytwórcze, i myślę, że tutaj ważną rolę odegrają bloki gazowe.
W planach mamy duże inwestycje w farmy wiatrowe na morzu. Wydał pan już decyzje w sprawie projektów, które będą mogły skorzystać z systemu wsparcia. Jak te inwestycje mogą pomóc rynkowi?
Morska energetyka wiatrowa łączy w sobie dwie ważne cechy. Po pierwsze, jest to odnawialne źródło energii, a więc wpisuje się w trendy i wymagania środowiskowe, jest zgodne z polityką europejską, ale też z oczekiwaniami społeczeństwa. Po drugie, dyspozycyjność farm, a więc ich czas pracy, jest znacznie dłuższa niż innych technologii OZE, które dziś pracują na lądzie – farm wiatrowych czy fotowoltaicznych. Tak więc morskie farmy mogą się przyczynić do stabilizacji systemu energetycznego, choć oczywiście – jak inne OZE – również potrzebują jakiegoś zabezpieczenia. Rozpatrzyliśmy już wszystkie wnioski od firm, które planują budowę instalacji wiatrowych na Bałtyku. W sumie wydaliśmy siedem decyzji administracyjnych. Tak więc pierwszy etap za nami. Przed nami kolejny, dużo trudniejszy i dłuższy – negocjacje z Komisją Europejską, która musi potwierdzić zgodność z rynkiem wewnętrznym pomocy publicznej przyznanej inwestorom.
Spodziewa się pan jakichś trudności w rozmowach z Komisją?