Polacy uwierzyli w energię ze słońca

O dynamicznym wzroście liczby paneli słonecznych i prognozach dla rynku oraz rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie rozmawiali eksperci w debacie „Wybuch energetyki słonecznej. Perspektywy rozwoju OZE w Polsce, szanse fotowoltaiki".

Aktualizacja: 15.10.2020 12:05 Publikacja: 14.10.2020 00:01

Uczestnicy dyskusji zwracali uwagę na szanse i bariery rozwoju energetyki odnawialnej

Uczestnicy dyskusji zwracali uwagę na szanse i bariery rozwoju energetyki odnawialnej

Foto: Fot./Robert Gardziński

Otwierając dyskusję, minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka stwierdził, że w Polsce jesteśmy świadkami rozkwitu energetyki odnawialnej. – Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że między 2019 a 2024 rokiem moce odnawialne w polskim systemie wzrosną o 65 proc. Biorąc pod uwagę fakt, że w czerwcu świętowaliśmy 10 tys. MW zainstalowanych mocy, zaczynamy mówić o poważnej kontrybucji do rozwoju polskiego systemu – powiedział minister.

Rewolucja na dachach

– Stąd zakładamy, że w 2030 roku 1 na 3 MWh energii elektrycznej konsumowanej przez Polaków będzie pochodziła właśnie z energii odnawialnej. Ta rewolucja następuje w dużej mierze dzięki upowszechnieniu instalacji domowych. Dlatego przewidujemy, że w 2030 roku będzie milion prosumentów, czyli takich gospodarstw domowych, które produkują energię elektryczną, przede wszystkim z fotowoltaiki, a jednocześnie są jej konsumentami – prognozował minister.

– Na pewno wielką rolę odegrał w tym cieszący się ogromnym zainteresowaniem program „Mój prąd", w którym do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wpłynęło już prawie 170 tys. wniosków. Zdecydowaliśmy także o rozszerzeniu programu „Czyste powietrze" właśnie o możliwość zainstalowania paneli fotowoltaicznych – mówił Michał Kurtyka.

– Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia, że energię wyprodukowaną czy to z paneli, czy z wiatraków, wtedy kiedy zapotrzebowanie systemu nie jest aż tak duże, by ją całą skonsumować, należy magazynować w formie energii elektrycznej. Jednak wiele wskazuje na to, że najbliższe 10–20 lat spowoduje upowszechnienie bardzo wielu różnych form magazynowania energii, w tym także energii cieplnej – zaznaczył minister. Zwrócił także uwagę na plany związane z wykorzystaniem wodoru.

Bartosz Majewski, członek zarządu ds. operacyjnych w Edison Energia, przedstawił diagnozę sytuacji i perspektywy dla OZE w Polsce. – Na koniec roku będziemy mieli ok. 300 tys. prosumentów mających instalacje dachowe. Według GUS w Polsce domów jednorodzinnych i dwurodzinnych jest ok. 5 mln. To oznacza, że zainstalowaliśmy fotowoltaikę w ok. 5 proc. gospodarstw domowych, które miały taką techniczną możliwość. Zatem wciąż jesteśmy na bardzo wczesnym etapie tej drogi – mówił Bartosz Majewski.

– Cała fotowoltaika zainstalowana w Polsce na koniec roku będzie dysponować ok. 3 GW i w 2021 r. wyprodukuje ok. 3 TWh energii elektrycznej. Według Komisji Europejskiej sama fotowoltaika dachowa w Polsce mogłaby przy obecnym stanie technologii produkować 30 TWh rocznie, co oznaczałoby zaspokojenie ponad 20 proc. krajowej konsumpcji. Co więcej, poprzednie badanie z 2016 roku szacowało ten potencjał na 15 TWh. Postęp w technologiach w ciągu zaledwie czterech lat podwoił możliwości produkcji energii na dachach – podkreślił. Przypomniał, że w ciągu ostatnich dwóch lat w Polsce w instalacjach dachowych przybyło ponad 1,5 GW mocy.

Co z magazynowaniem

Zagadnienie możliwości magazynowania energii przedstawiał Wojciech Cetnarski, członek zarządu Polskiej Izby Magazynowania Energii.

– Dojrzałość handlową osiągnęły systemy oparte o baterie ogólnie nazywane litowo-jonowymi. Mamy tu ogromne postępy w bardzo szybkim tempie – powiedział. – Przewiduje się, że momentem przełomowym, jeżeli chodzi o zastosowanie tych baterii, będzie przekroczenie bariery kosztu ok. 100 dol. za kWh pojemności magazynu energii. Bo to spowoduje zmianę nie tylko paradygmatu w ich zastosowaniu w transporcie, ale również wielu innych paradygmatów w energetyce – podkreślił ekspert.

– Natomiast jeśli chodzi o wodór, jest to pewne bardzo prawdopodobne założenie dotyczące kierunku ewolucji systemu energetycznego. Gdyż może być tak, że w niedługim czasie będziemy mieli bardzo dużo stosunkowo taniej energii. A ponieważ energia z OZE powstaje w sposób niesterowalny, musimy mieć sposób na jej przechowywanie – wskazał Wojciech Cetnarski.

Wyzwania dla sieci

Innym wyzwaniem związanym z boomem na mikroinstalacje jest przyłączanie ich do systemu elektroenergetycznego. Wymaga to rozbudowy sieci dystrybucyjnych. Jak wygląda to od strony praktycznej, mówił Jerzy Topolski, wiceprezes Taurona. – Koncern ma szeroki program inwestycji w tym obszarze. Prace prowadzimy cały czas. Dziś wyzwaniem jest zagwarantowanie odpowiednich parametrów pracy inwerterów PV, zapewniających odpowiednią jakość dostarczanej energii. Bez tego warunku rozbudowa sieci może zostać tak przewymiarowana, że stanie się nieopłacalna – zauważył Jerzy Topolski.

– W mojej ocenie potrzebne jest zbudowanie systemu wsparcia dla pomp ciepła i małych magazynów energii elektrycznej i cieplnej, wykorzystanie akumulatorów w samochodach elektrycznych. Musimy dążyć do stworzenia samobilansujących się grup na określonym spójnym obszarze sieci elektroenergetycznej w formie spółdzielni, klastrów czy innych tego typu rozwiązań. Dzięki temu sieci będą budowane w sposób optymalny – dodał.

Jaki napęd dla wiatru

O sytuacji w branży energetyki wiatrowej na lądzie mówiła Kamila Tarnacka, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. – Zapowiadana nowelizacja ustawy odległościowej otworzy nas na nowe inwestycje w farmy wiatrowe na lądzie. W niedługim czasie będziemy mieli 10 GW takich mocy, ale uzasadniony ekonomicznie potencjał to ok. 22–24 GW. To obejmuje nowe instalacje oraz repowering (zastępowanie starszych elektrowni nowymi – red.) – podkreśliła.

Wskazała, że zasada 10H nie tylko ograniczyła realizację nowych inwestycji, ale też wpłynęła m.in. na wzrost cen na aukcjach dla projektów, które mają pozwolenia na budowę. – Cena energii z wiatru byłaby jeszcze niższa, gdybyśmy mogli w Polsce instalować turbiny o mocy 4–5 MW, a nie starsze generacje o mocy 2–3 MW, które są mniejsze i łatwiej jest im się wpisać w obecne wymagania odległościowe. Zatem liberalizacja tej zasady pozwoli nam się otworzyć na nowe technologie i obniżyć ceny energii, wspomagając proces transformacji i odbudowy gospodarki po Covid-19 – powiedziała Kamila Tarnacka.

Dodała, że inwestorzy, którzy pozostają w sporach ze Skarbem Państwa w związku z wprowadzeniem zasady 10H, które uznali za naruszenie praw nabytych, sygnalizują, że skłonni są negocjować ugody albo odstępować od roszczeń, jeżeli będą mieli możliwość realizacji projektów. – Wartość tych roszczeń to kilka miliardów złotych, więc odstąpienie od nich byłoby także odciążeniem Skarbu Państwa od ryzyka związanego z wynikiem tych postępowań – zaznaczyła.

O skutkach obecnych zapisów ustawy i ich ewentualnego poluzowania mówił także Grzegorz Wiśniewski, prezes EC BREC Instytut Energetyki Odnawialnej. – Główny problem nie dotyczy zatrzymania inwestycji w energetyce wiatrowej, bo funkcjonuje tu już 6 GW i wkrótce w systemie aukcyjnym przybędą kolejne 3 GW przy wykorzystaniu maszyn starszego typu. Regulacje z 2016 roku uderzyły przede wszystkim w prace deweloperskie. Obserwowaliśmy jeszcze w latach 2018–2019 próby rozwoju projektów małej skali, o mocach rzędu 4–8 MW, ale one też uległy zatrzymaniu. Obecnie deweloperzy czekają na zmianę przepisów – podkreślił Grzegorz Wiśniewski.

Przedstawił też propozycje zmian. – Należy przyjrzeć się projektowi pod kątem skrócenia procedur inwestycyjnych, w szczególności poszukać nisz, gdzie biurokracja najbardziej szkodzi gospodarce. Może udałoby się zmniejszyć obostrzenia lokalizacyjne, skrócić procedury i ułatwić inwestycje na terenach przemysłowych. Drugi taki obszar to duże, towarowe gospodarstwa rolne – proponował.

Do tematu wodoru jako paliwa przyszłości nawiązał Sławomir Mazurek, główny ekolog oraz dyrektor Pionu Ekologii i Klimatu w Banku Ochrony Środowiska.

– Postawienie na wodór może okazać się szansą dla państw, które chcą zwiększyć udział OZE w produkcji energii. Ponadto kraje, które postawią na rozwój czystych paliw, zmniejszą ilość ich konwencjonalnych odpowiedników w obrocie oraz zwiększą własne bezpieczeństwo energetyczne. Równolegle z rozwojem paliw przyszłości niezbędne będzie stworzenie odpowiednio dużych magazynów energii. Zastosowanie wodoru daje duże pole do innowacji – powiedział Sławomir Mazurek.

Jak BOŚ będzie podchodził do finansowania projektów związanych z technologiami wodorowymi i OZE?

– Przy udzielaniu finansowania istotne jest to, żeby ryzyko związane z inwestycją było jak najmniejsze. Dotychczas bank koncentruje się w pierwszej kolejności na rynku farm fotowoltaicznych o mocy do 1 MW. Potencjał do finansowania widzimy także w możliwości łączeniu różnych sektorów OZE – ocenił Sławomir Mazurek. Jak podkreślił, prawie 20 proc. energii produkowanej z OZE w Polsce pochodzi ze źródeł klientów banku.

członkowie zarządu Edison Energia

Ogromne przyspieszenie na rynku fotowoltaiki prosumenckiej wywołuje czasem pytania, jak długo tak szybki wzrost może się utrzymać i czy państwo powinno dalej ten rozwój wspierać. Przed udzieleniem odpowiedzi warto przytoczyć kilka statystyk. W Polsce na koniec 2020 r. będzie funkcjonowało ok. 300 tys. instalacji fotowoltaicznych. Dla porównania, według danych GUS mamy w kraju ponad 5 mln domów jednorodzinnych i dwurodzinnych. Nawet pomijając możliwość instalacji na domach wielorodzinnych i gruntach, to oznacza penetrację rynku na poziomie zaledwie 6 proc.

Podobnie rzecz ma się z aspiracjami ogłoszonymi w ramach projektu „Polityki energetycznej państwa do 2040 r". Wzrost liczby prosumentów do 1 mln do 2030 r. na pierwszy rzut oka jest celem bardzo wyśrubowanym – dopóki nie zdamy sobie sprawy, że w Wielkiej Brytanii taki wynik osiągnięto już w 2016 r., a w liczącej 17 mln mieszkańców Holandii zostanie on przekroczony już w 2021 r.

Fotowoltaika prosumencka ma zatem wciąż ogromną przestrzeń do rozwoju. Pozostaje pytanie, czy państwo powinno dalej wspierać jej rozwój w dotychczasowym modelu. Naszym zdaniem tak, i to z trzech powodów.

Po pierwsze – tempo zmian. W polskiej branży energetycznej rozwój fotowoltaiki jest pod tym względem prawdziwym ewenementem. Według danych PSE, już teraz mamy w kraju ponad 2,5 GW przyłączonych mocy fotowoltaicznych. To oznacza wzrost w ciągu jednego roku o ponad 150 proc. Co więcej, moc przyłączonych instalacji rośnie aż o 10 proc. każdego miesiąca.

Po drugie – mobilizacja inwestycji prywatnych. W 2020 r. gospodarstwa domowe zrealizują inwestycje w fotowoltaikę na poziomie ok. 6 mld zł. 2 mld zł z tego dołoży budżet w postaci dotacji z programu „Mój prąd" oraz ulgi termomodernizacyjnej. Z drugiej strony, kasa państwa zostanie zasilona ok. 1 mld zł w postaci VAT oraz PIT z nowych miejsc pracy. W skrócie – państwo daje od siebie tylko ok. 1 mld zł, a kolejnych 5 mld dokładają obywatele.

Po trzecie – miejsca pracy. Dzięki rozwojowi branży prosumenckiej w ciągu ostatnich dwóch lat zatrudnienie znalazło 30–40 tys. specjalistów. Jest to efekt nie do przecenienia w czasach kryzysu postcovidowego.

W tym kontekście należałoby odwrócić pytanie, czy stać nas na utrzymanie dotychczasowego systemu wsparcia dla fotowoltaiki prosumenckiej. Właściwe pytanie bowiem brzmi, czy stać nas na rezygnację z głównego obecnie silnika krajowej transformacji energetycznej.

Opinia:

Dr Marcin Dudarski, współzałożyciel i partner zarządzający firmy doradczej JP Weber

Zapewnienie możliwości dalszego stabilnego rozwoju produkcji energii w zakresie OZE powinno opierać się nie tylko na wspieraniu prosumentów programem Twój Prąd, który rozświetlił polskie dachy na mapie światowego rozwoju tej gałęzi produkcji energii elektrycznej. Poruszony na wstępie debaty sukces programu fotowoltaiki powinien być subsydiarny do możliwości rozwoju energetyki ze źródeł OZE o charakterze instytucjonalnym. Wymaga to działań na poziomie legislacyjnym, które ustabilizują otoczenie prawne dla inwestorów w zakresie bezpieczeństwa ich inwestycji. Energetyka wiatrowa została bowiem legislacyjnie zatrzymana przez niestabilność prawa. Deweloperzy zarówno fotowoltaiczni, jak i wiatrowi, przyglądają się ewolucji tych przepisów. Można zadać sobie pytanie, czy założenia zmian obejmują proces inwestycyjny kompleksowo, przecież nie można zapomnieć o regulacjach planowania przestrzennego, rozwoju infrastruktury, jej wpływu i oddziaływania na środowisko. Uczestnicy debaty zasadnie podnieśli te elementy, jako konieczne w zakresie rozwoju procesów deweloperskich. Ograniczenia wynikają często z charakteru terenów wiejskich, gdzie inwestycje są lokalizowane. Prosument jest użytkownikiem, taka instalacja najczęściej jest zwymiarowana na potrzeby konkretnego gospodarstwa domowego, a dochodzenie do oczekiwanego miksu energetycznego, wysokiego udziału OZE w produkcji energii elektrycznej, zajmuje sporo czasu. To on odgrywa kluczową rolę w dalszym rozwoju OZE w Polsce. Konieczna jest budowa i zredefiniowanie legislacyjnych możliwości, choćby po to aby rozwijać produkcję na terenach postprzemysłowych czy obszarach produkcji wiejskiej na większą skalę. Dodatkowym utrudnieniem z pewnością jest sytuacja związana z pandemią. Zablokowane są łańcuchy dostaw, w szczególności z Chin. Oczekiwanie na dostawy paneli, turbin lub kabli przesyłowych wynosi od kilku do kilkunastu miesięcy, a mówimy tu o skali przemysłowej. W mojej ocenie właśnie pandemia daje legislatorowi możliwość argumentowania zmian, które w energetyce mogłyby wprowadzić nas w obszar gotowości na lata 2020–2025. Chodzi o to, by planowanie inwestycji deweloperów nie opierało się na harmonogramach, w których dekada jest podstawową miarą czasu, właśnie ze względu na ograniczenia w zakresie lokalizacji i przeprowadzania inwestycji, również przy ograniczeniach infrastruktury dystrybucyjnej. Z pewnością należy pochwalić jednak plany rewitalizacji terenów po konwencjonalnych, nieczynnych już źródłach produkcji energii. Znajdzie się tam infrastruktura, ale również odbiorcy – są to często tereny uprzemysłowione parkami produkcyjnymi. Pozwoli to tworzyć klastry energetyczne, również w odniesieniu do produkcji i konsumpcji bezpośredniej energii pochodzącej z OZE. Na terenach postprzemysłowych możliwe jest również prowadzenie projektów magazynowania energii oraz energii i chłodu, tworząc projekty o charakterze „zielonej" trigeneracji. Wykorzystanie przy tym doświadczeń instytucji finansujących projekty produkcji czystej energii pozwoliłoby wykorzystać narzędzia finansowe celem wsparcia długiego okresu deweloperskiego w OZE. Zmiany legislacyjne, skracające i ułatwiające proces inwestycyjny, zmniejszy również koszt pieniądza w projekcie i popchnie cały obszar zielonych inwestycji w kierunku sukcesu, jaki dziś obserwujemy w obszarze prosumenckim.

Łukasz Zimnoch, rzecznik Tauronu

Fotowoltaiczna rewolucja w Tauronie to efekt strategii biznesowej prowadzonej pod hasłem „Zielony zwrot". Wybraliśmy ten kierunek rozwoju i konsekwentnie realizujemy działania, które przybliżają nas do celu, bo w odnawialnych źródłach energii dostrzegamy szansę dla organizacji, a także regionu. W tym kierunku zmierza globalna energetyka, a my chcemy dotrzymać kroku innym koncernom na kontynencie. Tauron, budując swoją ofertę, postanowił zostać dobrym doradcą klientów zainteresowanych ekologią. Dziś, jako wiarygodny i dojrzały partner, udzielamy wsparcia na każdym etapie: od montażu instalacji fotowoltaicznej na dachu poprzez zakup prądu pochodzącego z odnawialnych źródeł po zwykły wybór e-faktury. W pierwszym półroczu 2020 r. przyłączyliśmy już więcej mikroinstalacji niż w całym 2019 r. To świadczy o skali rewolucji energetycznej, którą przeprowadzają Polacy na dachach swoich domów. Szacujemy, że do końca roku przyłączymy ok. 70 tys. mikroinstalacji. Widzimy, że nawet pandemia koronawirusa nie spowolniła tempa rozwoju fotowoltaiki w Polsce. To z myślą o bezpieczeństwie i wygodzie naszych klientów usprawniliśmy proces sprzedaży produktów fotowoltaicznych. Wszystko – od doboru oferty, jej wyceny po podpisanie umowy – odbywa się online. Wystarczy wejść na stronę www.tauron.pl/fotowoltaika i wypełnić formularz kontaktowy. Doradca Tauronu skontaktuje się z klientem i na podstawie zebranego wywiadu technicznego bezpłatnie opracuje indywidualną ofertę. Po akceptacji oferty klient otrzymuje zdalnie umowę. Zaakceptowana umowa jest podstawą do przygotowania instalacji fotowoltaicznej według zamówionych parametrów. Gdy wszystko jest gotowe, w umówionym terminie następuje montaż instalacji. Następnie klient wysyła, również zdalnie, wniosek o montaż licznika i przyłączenie instalacji fotowoltaicznej do sieci. Warto podkreślić, że partnerami Tauronu w obszarze fotowoltaiki są doświadczone firmy. Każda z nich oferuje tylko sprawdzone i wydajne komponenty oraz daje gwarancję wysokiej jakości wszystkich elementów i podzespołów instalacji. Kolejną zaletą oferty fotowoltaicznej Tauronu jest możliwość uzyskania nieoprocentowanego kredytu ratalnego. Kredytu – RRSO 0% – udziela bank, z którym współpracuje Tauron, a klient oddaje dokładnie tyle, ile pożyczył. ?

Sławomir Mazurek główny ekolog Banku Ochrony Środowiska

W najbliższych miesiącach i latach czeka nas wzrost finansowania inwestycji ekologicznych, w tym odnawialnych źródeł energii, które są obecnie w centrum zainteresowania inwestorów i sektora bankowego. Sprzyja temu otoczenie prawno-rynkowe oraz nowy Zielony Ład, który mobilizuje do realizacji ambitnych celów ekologicznych także w Polsce. Systematycznie rośnie łączna moc zainstalowana w źródłach fotowoltaicznych w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym. W 2019 r. przybyło ok. 0,9 GW nowych mocy fotowoltaicznych, co uplasowało nasz kraj w pierwszej piątce w Unii Europejskiej pod względem przyrostu nowych mocy. Według informacji PSE moc zainstalowana fotowoltaiki w Polsce zwiększyła się o 168,7 proc. r./r. i wyniosła 2 528,37 MW według stanu na 1 września. Obecnie największy przyrost nowych mocy obserwowany jest w segmencie mikroinstalacji, co wynika z dużej aktywności inwestorów, chętnie korzystających z mechanizmów wsparcia w postaci systemu upustów oraz dofinansowania w ramach programów rządowych i samorządowych. Działający od 2016 r. aukcyjny system wsparcia wpłynął znacząco na zwiększenie zainteresowania inwestorów realizacją nowych instalacji OZE. Wysokość cen referencyjnych w ciągu ostatnich lat gwarantuje satysfakcjonujący zwrot z inwestycji, wpływając tym samym pozytywnie na zainteresowanie inwestorów i banków realizacją takich projektów. Rozwojowi inwestycji proekologicznych sprzyja rozwój technologii i innowacyjnych modeli biznesowych, szczególnie widoczny w sektorach energetyki wiatrowej i fotowoltaiki. Nowe instalacje PV coraz częściej wyposażane są w systemy nadążne i panele bifacialne, co pozwala znacząco zwiększyć produktywność instalacji. Postęp techniczny idzie w parze ze spadkiem kosztów: uśredniony jednostkowy koszt energii (LCOE) dla lądowej energetyki wiatrowej spadł w latach 2010–2019 o prawie 40 proc., a dla fotowoltaiki aż o 82 proc. Już w 2019 r. w wielu przypadkach na świecie odnawialne źródła energii były tańsze niż nowe projekty wykorzystujące paliwa kopalne, co świadczy o stopniowym osiąganiu dojrzałości tych technologii. Bank Ochrony Środowiska jako jedna z pierwszych instytucji finansowych w Polsce zaangażował się w finansowanie projektów OZE. Odnawialne źródła energii stanowią ponad 40 proc. portfela kredytów proekologicznych BOŚ. Posiadamy dedykowaną ofertę finansowania instalacji OZE dla wszystkich grup klientów. Zapewniamy im zarówno finansowanie kredytowe, obrotowe, jak i gwarancje. Opracowaliśmy kompleksową metodykę finansowania inwestycji OZE korzystających z ustawowych mechanizmów wsparcia FiT, FiP i systemu aukcyjnego. Dzięki wiedzy eksperckiej jesteśmy w stanie indywidualnie dostosować parametry finansowania do specyfiki różnych projektów, np. uwzględniając sezonowość produkcji, karencję w spłacie kapitału kredytu na czas rozruchu instalacji, niezbędny długi okres kredytowania. Polska jest ostatnio wielkim placem budowy dla inwestycji w odnawialne źródła energii, a najszybciej ze wszystkich gałęzi rozwija się fotowoltaika. To właśnie ona znacząco przyczynia się do przełomu, który rozpoczyna transformację energetyczną. Jest nie tylko głównym obszarem inwestycji w energetyce odnawialnej, ale także w całej polskiej elektroenergetyce. Niewątpliwie kluczowym czynnikiem wpływającym na rozwój odnawialnych źródeł energii w Polsce jest polityka wsparcia rządu i programy NFOŚiGW, jak „Mój prąd", oraz cele wynikające z polityki klimatyczno-energetycznej UE. Istotnym czynnikiem jest także rosnąca świadomość ekologiczna Polaków, która sprawia, że idea wykorzystywania odnawialnych źródeł energii zyskuje wśród nich coraz większe poparcie.

Otwierając dyskusję, minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka stwierdził, że w Polsce jesteśmy świadkami rozkwitu energetyki odnawialnej. – Międzynarodowa Agencja Energii przewiduje, że między 2019 a 2024 rokiem moce odnawialne w polskim systemie wzrosną o 65 proc. Biorąc pod uwagę fakt, że w czerwcu świętowaliśmy 10 tys. MW zainstalowanych mocy, zaczynamy mówić o poważnej kontrybucji do rozwoju polskiego systemu – powiedział minister.

Rewolucja na dachach

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację