Bogusław Chrabota: Odbudowa Ukrainy to szansa dla polskich firm

Odbudowa zniszczonej Ukrainy będzie szansą dla wielu europejskich biznesów. Trzeba się do tego szykować na poziomie firm i państwa. Zwłaszcza że wojna się kiedyś skończy. Oby szybko.

Publikacja: 24.09.2024 04:30

Bogusław Chrabota: Odbudowa Ukrainy to szansa dla polskich firm

Ukraina

Foto: SERGEY BOBOK / AFP

Wojna w Ukrainie zbiera straszliwe żniwo. 50-milionowy na początku lat 90. kraj zamieszkuje teraz niewiele więcej niż połowa dawnej populacji. Miliony Ukraińców znalazły się na emigracji. Część z nich czeka na koniec wojny, by wrócić do domu, część zostanie w swoich nowych obczyznach na zawsze. Jakie są prawdziwe straty ludzkie, tego nie wiemy na pewno. Niemniej jakiekolwiek by były, stanowią potworną wyrwę w strukturze demograficznej kraju nad Dnieprem. Należy do tego dodać jeszcze wojenną traumę milionów, PTSD (zespół stresu pourazowego) całego pokolenia walczących i koszmarne, nieporównywalne z żadną klęską żywiołową, straty materialne.

Jakie są straty materialne Ukrainy?

Z przedstawionego w lutym tego roku wspólnego raportu rządu ukraińskiego, Banku Światowego i Organizacji Narodów Zjednoczonych wynika, że te straty sięgały wtedy 152 mld dol. Strefy najbardziej dotknięte przez działania wojenne to sektor mieszkaniowy (37 proc. łącznych strat), transport (22 proc.), handel i przemysł (10 proc.), rolnictwo i energetyka (po 7 proc.). Według tego samego źródła plan odbudowy Ukrainy zakrojony na dziewięć lat wymagałby nakładu rzędu 500 mld dol. 

Czytaj więcej

Polskie firmy chcą inwestować w Ukrainie. Czekają na miliardy euro unijnych gwarancji

Takie były szacunki z początku roku, a wojna przecież trwa dalej i nie wiadomo, kiedy się skończy. Z tej perspektywy wymienione wyżej kwoty z pewnością są zaniżone. To wszystko przeraża, ale również mobilizuje do myślenia o podnoszeniu przyjaznego nam kraju z gruzów. Nieważne, czy ten proces rozpocznie się jutro, czy pojutrze – jego wsparcie, uczestniczenie w tym projekcie, musi być świetnie zaplanowane. To szansa także dla Polski.

Wypada wiec zapytać, czy jesteśmy na to gotowi? Wedle naszej wiedzy nie wygląda to najlepiej. Nie wystarczy bowiem sama dobra chęć, a nawet operacyjna gotowość polskich firm.

Czy polskie firmy w Ukrainie poradzą sobie same?

W tym procesie nie chodzi bowiem tylko o myślenie biznesowe. Potrzebne są fundusze międzynarodowe, podobnie jak i wielostronne gwarancje. Ważna jest współpraca europejskich i narodowych agencji inwestycyjnych jak nasz PAIH. A także – co szczególnie ważne – biznesowa wiarygodność Ukrainy, o co w czasie wojny trudno.

Dobrym magnesem jest program Komisji Europejskiej Ukrainian Facility, który przewiduje wielomiliardowe pożyczki i dotacje oraz wsparcie doradcze. Z perspektywy potrzeb to jednak kropla w morzu. Tym bardziej ważne jest zaangażowanie inwestycyjne firm prywatnych. W świetle prezentowanych przez „Rzeczpospolitą” badań, co trzecia polska firma (najwięcej w sektorze produkcji) deklaruje zainteresowanie inwestycjami w Ukrainie, nawet gdyby wojna trwała dalej. 

Czytaj więcej

EBI chce szybciej przekazać pomoc Ukrainie. 560 mln euro na odbudowę

Jest jednak druga strona medalu: to obawa, że wojna się nie skończy, ale rozleje na cały region. Tak myślą przedstawiciele połowy polskich firm. I nie ma się co dziwić: wojna to destrukcja. W przeciwieństwie do biznesu, który buduje bogactwo społeczeństw. Z jednej strony zainteresowanie biznesu cieszy, z drugiej należy się domagać od polskiego państwa, by wsparcie tych inwestycji szło w ślad za realnymi możliwościami. I na czas. Bo polskie firmy ze względu na dotychczasowe doświadczenie, bliskość terytorialną, prostą logistykę, otrzymają swoją szansę. Trzeba tylko umieć z niej korzystać.  

Wojna w Ukrainie zbiera straszliwe żniwo. 50-milionowy na początku lat 90. kraj zamieszkuje teraz niewiele więcej niż połowa dawnej populacji. Miliony Ukraińców znalazły się na emigracji. Część z nich czeka na koniec wojny, by wrócić do domu, część zostanie w swoich nowych obczyznach na zawsze. Jakie są prawdziwe straty ludzkie, tego nie wiemy na pewno. Niemniej jakiekolwiek by były, stanowią potworną wyrwę w strukturze demograficznej kraju nad Dnieprem. Należy do tego dodać jeszcze wojenną traumę milionów, PTSD (zespół stresu pourazowego) całego pokolenia walczących i koszmarne, nieporównywalne z żadną klęską żywiołową, straty materialne.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację