Mateusz Morawiecki na łamach Politico w początkach czerwca opublikował tekst, w którym przedstawił swoją koncepcję „niemożliwej trójcy”. Wskazuje on, że niemożliwe jest jednoczesne utrzymanie welfare state i innowacji, prowadzenie ambitnej polityki klimatycznej oraz rozwijanie potencjału obronnego. Prawdziwym problemem tego tekstu jest jednak nie absurdalność tej wersji „niemożliwej trójcy”, lecz radykalna niespójność założeń oraz działań samego autora, który teraz prezentuje się jako wizjonerski myśliciel, a jeszcze niedawno był populistycznym premierem zgrywającym technokratę.
Innowacje to nie tylko nowe technologie
Zacząć należy od innowacji, które w tekście Morawieckiego zdają się odgrywać ogromną rolę. Pojawiają się one tak często, że zdają się wręcz być tzw. buzzwordem. Morawiecki zapewne wiąże je głównie z wydatkami na badania i rozwój, które chciał zwiększyć, ale wyszło mu jak zwykle.
Takie podejście samo w sobie jest dużym błędem – innowacje często są ukryte jako nowe rozwiązania organizacyjne czy procesowe. Morawiecki zdaje się nie zauważać tak ważnych innowacji, skupia się głównie na łatwo zauważalnych zmianach technologicznych.
Zadziwiające jest też to, z jakim modelem te innowacje wiąże – z welfare state, niejako przylepiając do niego wysokie wydatki rozwojowe, które nie są z nim wcale związane. Uważa nawet, że welfare state jest jednym z największych osiągnięć cywilizacji europejskiej. Tu też Morawiecki się myli – jest to zwyczajna redystrybucja wypracowanego wcześniej, dzięki wolności gospodarczej, bogactwa, często wadliwa (co pokazały w Polsce rządy PiS).
Ten logiczny fikołek staje się początkiem kolejnych zwinnych akrobacji ekspremiera. Triki te wydają się jeszcze ciekawsze, kiedy zwrócimy uwagę, że Morawiecki nie powiązał innowacyjności gospodarki z rozwojem obronności, czego należałoby się spodziewać po wielkim admiratorze Mariany Mazzucato i autorze przedmowy do polskiego wydania jej „Przedsiębiorczego państwa” (choć zaznaczyć trzeba, że i sam wywód Mazzucato jest bardzo wątpliwy).