Analizując ewolucję przepisów funduszy pozabudżetowych, widać, że celem przestało być omijanie stabilizacyjnej reguły wydatkowej. Tak było przy przerzucaniu środków na 13. emeryturę poprzez Fundusz Solidarnościowy. Obecnie, gdy reguły wydatkowe zostały czasowo zawieszone, głównym celem stało się przenoszenie odpowiedzialności w ramach systemu finansów publicznych.
Owszem, NIK może ustalić, że z Funduszu Sprawiedliwości wydano pieniądze na Pegasusa, czyli niezgodnie z celem funduszu. Ale najtrudniej złapać za rękę tego, kto zdecydował o przekazaniu pieniędzy do określonego dysponenta, bez rzetelnego uzasadnienia.
W obiegu pojawił się nowy, atrakcyjny dla rządu instrument do unikania odpowiedzialności: to fundusz antycovidowy, który nie ma osobowości prawnej. To zwykły rachunek w Banku Gospodarstwa Krajowego. Na ten rachunek wpływają, a potem wypływają środki według określonego planu.
Problem z uchwyceniem odpowiedzialności zaczyna się od określenia, jak umieszczane są konkretne pozycje w tym planie. I dlaczego plan można zmieniać właściwie bez żadnych ograniczeń i kontroli. A przecież chodzi o miliardy!
Plan funduszu antycovidowego na ten rok, który otrzymałem, powołując się na prawo dostępu do informacji publicznej, wynosi 28,2 mld zł. Dla zobrazowania, za tę kwotę można by zbudować 550 km autostrad lub wyżywić 250 tys. dzieci z rodzinnych domów dziecka przez 25 lat. Wśród różnych pozycji pojawiają się wydatki niezwiązane z celem funduszu, jak dopłaty dla producentów hodujących lochy. Nikt nie twierdzi, że nie trzeba ratować rolników, wręcz przeciwnie, ale co ma wspólnego covid z afrykańskim pomorem świń?