Ceny paliw są sztuczne, ale właśnie tak się wszyscy umówiliśmy

W ostatnich tygodniach obserwujemy burzliwą dyskusję o rosnących cenach paliw, ich przyczynach i receptach na ich obniżenie. Na szczęście w dyskusjach pomijana już jest cena ropy naftowej, ponieważ wszyscy wiemy, że nie mamy na nią wpływu. Warto, aby dyskusję o cenach paliw odpolitycznić.

Publikacja: 03.11.2021 12:07

Ceny paliw są sztuczne, ale właśnie tak się wszyscy umówiliśmy

Foto: Bloomberg

Paliwo – do aut i gospodarki

Jednak z niezrozumiałych dla mnie powodów nadal zapominamy, że paliwa z punktu widzenia dochodów budżetowych, nie są zwykłym towarem. Paliwo, które kupujemy do naszych pojazdów, w systemach finansowych chyba większości gospodarek, ma znaczenie podwójne. Pierwsze, to zasilanie naszych samochodów, a drugie to zasilanie budżetów państw. Chciałbym wyraźnie podkreślić, że jest to zabieg celowy, ponieważ wysokie daniny nakładane na ten produkt są nakładane w sposób świadomy - nieproporcjonalnie do kosztu jego wytworzenia. I nie jest to przypadek, ani próba ukrycia dodatkowych podatków. W ten sposób skonstruowaliśmy, jak wiele innych państw, nasz system zasilania budżetu. A mimo to cena benzyny i diesla w Polsce nadal jest najniższa w Europie (w Holandii, dla porównania, to 8,40 zł za litr).

Niektórzy biją na alarm zwracając uwagę, że podwyżki cen paliw uderzają we wszystkich. Jeśli nie bezpośrednio – np. kupując benzynę, to pośrednio w cenie innych produktów do wytworzenia których potrzebujemy transportu, czyli praktycznie wszystkich.

To „odkrycie” jest dla mnie zaskoczeniem, ponieważ właśnie dlatego wysokie daniny zostały nałożone na paliwa, by nie można było przed nimi uciec i tym samym był to „podatek” powszechny i relatywnie łatwo i szybko pobierany. Taki właśnie był cel.

Akcyza i opłata paliwowa stanowią ponad 25% ceny benzyny i są rzeczywiście niestandardowym komponentem ostatecznej jej ceny. Jeśli dodamy powszechny podatek VAT, to okazuje się, że ponad połowa ceny to podatki. Jeszcze raz podkreślę - nie jest to przypadek, tak wymyślono, by zapewnić wpływy do budżetu.

Mało tego, by nie dochodziło do wyłamywania się poszczególnych państw z tej formy zasilania budżetów, w prawie Unii Europejskiej ustalono minimalne, określone w euro, wartości akcyzy. Jako ciekawostkę podam, że Polska stosuje stawkę w wysokość praktycznie najniższej z możliwych. W chwili obecnej nie ma praktycznie możliwości obniżenia akcyzy na olej napędowy i benzynę. Wynika to bezpośrednio z przepisów prawa UE. W szczególności Dyrektywa Rady 2003/96/WE z dnia 27 października 2003 r. w sprawie restrukturyzacji wspólnotowych przepisów ramowych dotyczących opodatkowania produktów energetycznych i energii elektrycznej nakłada na kraje członkowskie, w tym Polskę, określone minimalne poziomy akcyzy. Poziomy te są sztywne i wynoszą odpowiednio 330 euro na 1000 litrów dla ON i 359 euro na 1000 litrów dla benzyn bezołowiowych.

Jeśli nie tym kanałem, to innym musielibyśmy zasilać budżet państwa. Oczywiście jak każdy inny kanał opodatkowania pośredniego ma swoich zwolenników i przeciwników, ale to już jest zupełnie inna dyskusja. Znacznie szersza, bo dotyczy form opodatkowania w ogóle.

Zawsze z polskich rafinerii

Warto też zauważyć, że bez względu na to jaką stację paliw wybierzemy, to paliwa które kupujemy prawie na pewno będą pochodzić z polskich rafinerii. Nawet zagraniczne koncerny sprzedające w Polsce również kupują w polskich rafineriach. Dlaczego? Bo przywiezienie paliwa z zagranicy znacznie zwiększyłoby jego ostateczną cenę. Pomijając już fakt, że za granicą paliwa są droższe.

W cenie paliw zawiera się również koszt działalności rafinerii i jej nakłady na inwestycje, które zwrócą się dopiero w przyszłości. Relatywnie niższa cena, którą teraz płacimy jest wynikiem dodatkowej marży na inwestycję, utrzymanie, rozbudowę, którą płacili konsumenci kilka i kilkanaście lat temu. Mamy więc do czynienia z pewną formą solidarności międzypokoleniowej.

Gdyby kiedyś konsumenci postawili na swoim i płaciliby mniej za benzynę, to zmniejszyliby tym samym nakłady na inwestycje, a my teraz płacilibyśmy znacznie drożej np. sprowadzając paliwa z zagranicy. Ktoś kiedyś płacił nieznacznie więcej, byśmy teraz płacili relatywnie mniej. Obecnie to my płacimy swoją dodatkową marżę na inwestycje, by konsumenci w przyszłości płacili mniej. Tyle tylko, że już może nie za same paliwa, bo świat się zmienia i wraz z nimi polskie rafinerie, ale za szeroko rozumianą energię, czyli zieloną energię, gaz i oczywiście benzynę.

Autor, Adam Ruciński, jest doradcą inwestycyjnym

Paliwo – do aut i gospodarki

Jednak z niezrozumiałych dla mnie powodów nadal zapominamy, że paliwa z punktu widzenia dochodów budżetowych, nie są zwykłym towarem. Paliwo, które kupujemy do naszych pojazdów, w systemach finansowych chyba większości gospodarek, ma znaczenie podwójne. Pierwsze, to zasilanie naszych samochodów, a drugie to zasilanie budżetów państw. Chciałbym wyraźnie podkreślić, że jest to zabieg celowy, ponieważ wysokie daniny nakładane na ten produkt są nakładane w sposób świadomy - nieproporcjonalnie do kosztu jego wytworzenia. I nie jest to przypadek, ani próba ukrycia dodatkowych podatków. W ten sposób skonstruowaliśmy, jak wiele innych państw, nasz system zasilania budżetu. A mimo to cena benzyny i diesla w Polsce nadal jest najniższa w Europie (w Holandii, dla porównania, to 8,40 zł za litr).

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację