Za nami pierwsza obniżka stóp procentowych w strefie euro oraz pierwsza w Wielkiej Brytanii, czekamy na ruch Fedu. Na początku sierpnia mieliśmy tąpnięcie na giełdach, na świecie mnóstwo napięcia geopolitycznego. Dane o wartości transakcji związanych z nieruchomościami komercyjnymi pokazują mocną poprawę w regionie CEE, w pozostałej części Europy i świata inwestorzy są jeszcze powściągliwi. Jakie perspektywy widzicie, jeśli chodzi o nasz rynek?
Jestem zwolennikiem zrównoważonego podejścia: z jednej strony nie możemy przesadzać z optymizmem, bo przed nami cały czas dużo wyzwań i pojawiają się ciągle różne nowe, trudne okoliczności. Myślę, że cały czas trochę oswajamy się z otoczeniem geopolitycznym – z perspektywy minionych dwóch dekad szczególnie ostatnie 2,5 roku obfitowało w wydarzenia, które musimy dziś brać pod uwagę w rozmowach z inwestorami. Przy czym od razu dodam, że Polska jest oceniana najczęściej pozytywnie, jako stabilny, rozwijający się kraj. Wpływ ataku Rosji na Ukrainę w 2022 r., pomimo wciąż niestety trwających działań wojennych, nie jest aktualnie szeroko dyskutowany pod kątem jego wpływu na stabilność naszej gospodarki, a widzimy też u nas dużo pozytywnych zjawisk.
Wartość transakcji w Polsce bardzo mocno wzrosła w I połowie 2024 r., sięgając 1,76 mld euro. To o 80 proc. więcej niż rok wcześniej i ponad 54 proc. wobec II połowy 2023 r. Co istotne, inwestorzy są aktywni w zasadzie we wszystkich sektorach rynku. Szacujemy, że w całym 2024 r. wartość transakcji w Polsce powinna sięgnąć 4 mld euro, czyli dwa razy więcej niż w 2023 r. W dodatku jest to organiczna poprawa, większy pozytywny trend, a nie efekt pojedynczej większej transakcji. Inwestorzy wyczuwają, że to ostatnie miesiące, kiedy można negocjować zakup aktywów z trochę mocniejszej pozycji.
Na razie tzw. kapitał core’owy (nastawienie kupującego na zwrot z czynszów – najlepsze budynki i najemcy, niskie ryzyko i adekwatny zwrot – red.), przede wszystkim z Niemiec, jeszcze w większym wymiarze nie wrócił – jednak sądzimy, że to kwestia 6–12 miesięcy, aby tak się stało. Ale mamy wciąż sporo aktywnych graczy value-add (nastawienie kupującego na zwrot dzięki wzrostowi wartości nieruchomości, większe ryzyko – red.). Na rynku pojawiło się trochę nowych inwestorów, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej, krajów bałtyckich czy Skandynawii. Warto podkreślić, że prawie 10 proc. wartości transakcji w pierwszej połowie roku, czyli 175 mln euro, to polscy inwestorzy. Znaleźli oni swoją niszę przy mniejszych transakcjach. Jest to godne odnotowania i powoduje, że pokładamy spore nadzieje w ustawie o REIT-ach, która powinna uruchomić polski kapitał, w tym inwestorów indywidualnych obecnie lokujących w mieszkania, akcje lub ryzykowniejsze instrumenty finansowe.
Polski rynek nieruchomości udowodnił, że nawet w trudnych okolicznościach radzi sobie naprawdę dobrze, jest stabilny, zbudowany na dobrych fundamentach. Mamy zdrowy popyt wewnętrzny oraz wyróżniającą nas na tle pozostałych państw CEE decentralizację – Polska to Warszawa, ale też i kilka mocnych rynków regionalnych. Ta decentralizacja jest naprawdę unikatowa, bo i w innych krajach Europy Zachodniej w zasadzie funkcjonuje tylko w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. Jednocześnie w większości sektorów mamy mniejsze nasycenie i wyższe stopy kapitalizacji – można tu taniej kupić projekt dobrej jakości. Reasumując, wnioski po podsumowaniu sześciu miesięcy 2024 r. są pozytywne.