Program "Na start". Kupujący i sprzedający tracą cierpliwość

Informacja, że programu kredytów „Na start” nie będzie, mogłaby, paradoksalnie, zwiększyć ruch na rynku mieszkań.

Publikacja: 06.06.2024 21:06

Wraz ze zwiększającą się ofertą mieszkań negocjowanie cen znów staje się normą

Wraz ze zwiększającą się ofertą mieszkań negocjowanie cen znów staje się normą

Foto: AdobeStock

Los sztandarowego programu rządu – kredytów „Na start” – jest bardzo niepewny. Krytykuje go Lewica, poparcia nie chce dać Trzecia Droga. Część klientów na dopłaty machnęła ręką. Jak mówi Robert Chojnacki, współwłaściciel portalu Tabelaofert.pl, dane z maja pokazują, że klienci wykazali się rozsądkiem.

– Zamiast szturmować biura sprzedaży, kupować albo rezerwować mieszkania, postawili na relaks, ignorując teorie o mającej lada moment nastąpić kolejnej fali wzrostu cen lub chociaż masowym wykupywaniu mieszkań – mówi Robert Chojnacki.

Czytaj więcej

Deweloperzy w gorszych nastrojach. Spodziewają się spadków sprzedaży mieszkań

Nerwowe analizy. Kupujący sprawdzają informacje o kredycie „Na start”

O niepewności – i sprzedających, i kupujących – mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse. – Zwłaszcza ci drudzy nerwowo analizują każdą informację dotyczącą programu dopłat, licząc, że pojawi się jeszcze w tym roku. Program nie elektryzuje już jednak rynku tak bardzo jak poprzedni „Bezpieczny kredyt 2 proc.” – ocenia.

Z kolei Aleksander Skirmuntt, ekspert Maxon Nieruchomości, uważa, że rynek raczej na program czeka. – Pojawili się też klienci, którzy nie mają zamiaru korzystać ze wsparcia – gotówkowi i ci, którzy na dopłaty się nie załapią – mówi. – Uznali, że lepiej szukać mieszkania już teraz, bo po starcie programu wybór lokali będzie mniejszy, a ceny pewnie jeszcze podskoczą.

Czytaj więcej

Więcej tańszych mieszkań w Warszawie. Jak zmieniły się ceny lokali w maju

Niepewność, nieprzewidywalność. Tak sytuację na rynku w kontekście programu „Na start” opisuje Edyta Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości (WGLiN). Jej zdaniem problemy z programem kredytów na zero procent mogą przyspieszyć część transakcji. Jak tłumaczy, kupujący, którzy stracą cierpliwość, mogą się decydować na zakupy na standardowych warunkach.

– Część klientów może dojść do wniosku, że dalsze oczekiwanie jest bezcelowe – wyjaśnia Edyta Krakowiak. – A jeśli obawiają się dalszych zwyżek cen mieszkań, mogą dążyć do jak najszybszej transakcji. Niektórzy mogą się jednak wstrzymywać się z zakupem – z powodu ogólnej niepewności ekonomicznej lub w nadziei na korzystniejsze warunki w przyszłości. Rynek nieruchomości jest skomplikowany i wieloaspektowy – zaznacza.

Czytaj więcej

Rynek wtórny mieszkań. Rabaty są na porządku dziennym

Zdaniem Marcina Jańczuka kupujący są w dość komfortowej sytuacji, bo zwiększa się podaż.

– Sytuacja jest zupełnie inna niż przed rokiem. Wybór mieszkań jest coraz większy. A zwiększyć ruch na rynku mogłaby, paradoksalnie, informacja, że program „Na start” nie zostanie wprowadzony. Wielu zainteresowanych zakupem zaczęłoby poważniej zastanawiać się nad transakcją.

Czytaj więcej

Kredytu „Na start” nie będzie? I bardzo dobrze

Według Aleksandra Skirmuntta kupujący mogą oglądać i wybierać mieszkania już teraz, ale z podjęciem decyzji o transakcji będą jednak czekać do czasu wiążącej informacji o programie dopłat.

A co ze sprzedającymi? Jak mówi Edyta Krakowiak, w odpowiedzi na problemy z programem dopłat mogą oni przyjąć różne strategie. Może to być przyspieszenie sprzedaży, wstrzymanie się ze sprzedażą, elastyczne dostosowanie cen i warunków, skierowanie nieruchomości na rynek najmu.

– W zależności od strategii możemy odnotować zwiększenie liczby ofert mieszkań na sprzedaż, stabilizację cen, bądź wzrost oferty mieszkań na wynajem – wskazuje.

Walka o klienta. Właściciele mieszkań dają rabaty 

Marcin Jańczuk potwierdza: strategie sprzedających są różne. – Część z nich zupełnie nie przejmuje się programem i wystawia mieszkania na sprzedaż – podkreśla. – Wszak nabywcami mogą być nie tylko potencjalni beneficjenci dopłat. Są też tacy, którzy liczą, że program zwiększy popyt na mieszkania, co przełoży się na wzrost cen.

Z analiz wynika, że sytuacja w mieszkaniówce się stabilizuje. Analitycy Expandera i Rentier.io oceniają, że w porównaniu z gorącą drugą połową 2023 r. rynek wyraźnie ostygł. Z kolei z danych portalu Tabelaofert.pl wynika, że wzrost cen mieszkań wyhamował na dobre. W maju w części miast lokale nawet staniały.

– Stabilizacja cen, przez co rozumiem wzrost równy inflacji, będzie trwać co najmniej do końca roku, niezależnie od losów programu „Na start” – prognozuje Robert Chojnacki. – Program może ewentualnie wpłynąć na poziom i strukturę sprzedaży, jednak nie na ceny – uważa.

Czytaj więcej

Rynek wtórny. Sprzedający mieszkania przestają podbijać ceny

Zdaniem Edyty Krakowiak w sytuacji niepewności związanej z programem „Na start” ceny mieszkań – z powodu spadku popytu i zwiększenia podaży – mogą dotknąć krótkoterminowe korekty w dół.

– W średnim i długim okresie rynek może dążyć do stabilizacji cen opartej na fundamentach popytu i podaży oraz ogólnych warunkach gospodarczych i polityki kredytowej – przewiduje ekspertka WGLiN.

Według niej na kształtowanie się cen mieszkań będzie mieć wpływ także sytuacja na lokalnych rynkach i różnice geograficzne. – Większe aglomeracje, z bogatym rynkiem pracy, są bardziej odporne na wahania cen niż mniejsze miejscowości – wyjaśnia Edyta Krakowiak. – Gdy koszty wyprodukowania nowej substancji są coraz wyższe (koszt robocizny i materiałów oraz wysokie ceny działek i mała ich podaż) nie należy się spodziewać, aby w perspektywie długoterminowej ceny mieszkań spadały – zaznacza.

A Marcin Jańczuk ocenia, że zmienność cen na rynku wtórnym nie jest już tak duża jak w minionych miesiącach. – Można mówić o pewnej stabilizacji. Ofert jest coraz więcej, klienci podejmują decyzje wolniej, więc nie ma szczególnych obaw przed skokowymi podwyżkami cen. Na rynku zagościł spokój. Przynajmniej na razie – komentuje Marcin Jańczuk.

Czytaj więcej

Czas sprzedaży mieszkań. Transakcja w dwie godziny albo dwa lata

Z kolei Marcin Drogomirecki, ekspert rynku, ocenia, że program „Na start” ma znikomy – jeśli w ogóle – wpływ na kształtowanie się obecnych ocen mieszkań. – Kluczową rolę odgrywa rzeczywisty popyt, czyli zainteresowanie poszukujących oferowanymi do sprzedaży lokalami i ich skłonność do zawierania transakcji – wyjaśnia. – A ta jest zdecydowanie mniejsza niż jeszcze kilka miesięcy temu i to z wielu powodów. Dlatego wraz ze zwiększającą się pulą ofert i koniecznością walki o kupującego, rośnie elastyczność oferentów, a negocjowanie cen znów staje się normą.

Aleksander Skirmuntt uważa zaś, że rezygnacja z programu będzie złą informacją. – Kredyt „Na start” byłby chyba pierwszym, który rzeczywiście wspierałby duże rodziny. Mógł też bardzo ożywić rynek dużych mieszkań, a szczególnie rynek domów, który jest w zastoju – ocenia.

Los sztandarowego programu rządu – kredytów „Na start” – jest bardzo niepewny. Krytykuje go Lewica, poparcia nie chce dać Trzecia Droga. Część klientów na dopłaty machnęła ręką. Jak mówi Robert Chojnacki, współwłaściciel portalu Tabelaofert.pl, dane z maja pokazują, że klienci wykazali się rozsądkiem.

– Zamiast szturmować biura sprzedaży, kupować albo rezerwować mieszkania, postawili na relaks, ignorując teorie o mającej lada moment nastąpić kolejnej fali wzrostu cen lub chociaż masowym wykupywaniu mieszkań – mówi Robert Chojnacki.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Rynek wtórny. Sprzedający mieszkania przestają podbijać ceny
Nieruchomości
Wzrost cen mieszkań wyhamował. Klienci machnęli ręką na dopłaty do kredytów
Nieruchomości
Kredytu „Na start” nie będzie? I bardzo dobrze
Nieruchomości
Kredyt „Na start”. Ile mieszkań mieściłoby się w limicie cen
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Nieruchomości
Jak drogie mieszkania trafiają do oferty deweloperów