Nic tak nie cementuje związku jak kredyt mieszkaniowy. Łączy on na długie lata – nawet po rozwodzie. Nie tak prosto jest się bowiem wyplątać ze wspólnego długu.
Osobno, ale z długiem
W majątku dorobkowym sąd dzieli tylko aktywa, długów już nie, bo nie pozwala na to kodeks cywilny. Byli małżonkowie długi muszą podzielić sami, ale i tak nie mają gwarancji, że po latach bank nie zapuka do obojga.
– Z punktu widzenia banku rozwód jego klientów nie stanowi dużego problemu. Nadal odpowiadają oni bowiem solidarnie za spłatę hipoteki – mówi Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl
Oznacza to, że eksmałżonek będzie odpowiadał solidarnie za kredyt, nawet jeśli lokal zostanie przyznany byłemu mężowi lub byłej żonie. Bank może zapukać nawet po wielu latach i żądać spłaty, jeżeli osoba, która została w mieszkaniu, przestała to robić.
Dlaczego tak się dzieje, tłumaczy Iwona Radomska, ekspertka PKO BP. – Bank nie ingeruje w to, z czyjego konta lub w jakich proporcjach kredyt jest spłacany. W umowie kredytowej figurują osoby zobowiązane do spłaty kredytu i decyzja rozwodowa sądu, w tym także dotycząca podziału majątku, nic w tej kwestii nie zmienia – wyjaśnia.