Ostatnie lata – nie tylko na rynku nieruchomości – to duże wstrząsy: pandemia, rosyjska agresja na Ukrainę, wysoka inflacja, stopy i koszty finansowania, kryzys energetyczny, nadchodzące spowolnienie lub nawet recesja. Liczby pokazują, że nie jest źle: w ciągu trzech kwartałów tego roku wartość inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce wyniosła 4,3 mld euro, o 22 proc. więcej niż rok wcześniej, w tym 1,4 mld euro w samym III kwartale. Jak panowie oceniają sytuację?
Marco Hekman: W całej Europie wynik aktywności inwestorów na rynku nieruchomości komercyjnych był bardzo mocny i ta sytuacja utrzymywała się do września. Teraz widzimy pewne wstrzymanie wynikające z tego, że z powodu otoczenia makroekonomicznego trwa rewizja wycen aktywów. Na giełdach widzimy, że kapitalizacje spółek nieruchomościowych poszły gwałtownie w dół i podobną presję widzimy w przypadku wycen samych nieruchomości.
Spodziewam się, że ceny nieruchomości zmniejszą się tak, jak skurczyły się wyceny firm na giełdach, czyli średnio o 20–30 proc., w jednych krajach bardziej, w innych mniej, w jednych szybciej, w innych wolniej. Z tego powodu aktywność inwestycyjna się zmniejszyła, wiele negocjacji zostało zawieszonych. Widzimy, że deweloperzy wstrzymują się z nowymi projektami.
Polski rynek nieruchomości od dawna jest zależny od kapitału zagranicznego, agresja Rosji na Ukrainę nie zmieniła jego postrzegania – tak było tylko przez pierwszy moment. Polska to duży kraj, największy i najlepiej sobie radzący w regionie, sam rynek nieruchomości jest duży i aktywni są na nim wiarygodni gracze: deweloperzy, banki, inwestorzy. Widzimy też duży napływ nowego lokalnego kapitału, którego udział rośnie względem tych tradycyjnych kierunków, czyli Europy Zachodniej i USA. Lokalnego – mam na myśli inwestorów z regionu: Węgier czy Czech.
Daniel Bienias: Polska jest postrzegana jako duży i mocny rynek, inwestorzy borykają się dziś z wyzwaniami globalnymi – przeceną wartości aktywów i możliwą recesją w 2023 r. Z tego powodu wszyscy są ostrożni. Rzeczywiście widać większą aktywność inwestorów z regionu, co bardzo dobrze wpływa na płynność naszego rynku. Niestety, udział polskiego kapitału w transakcjach jest wciąż nikły. Decydenci powinni w końcu stworzyć przepisy pozwalające tworzyć REIT-y i zaktywizować polski kapitał instytucjonalny – firm ubezpieczeniowych, emerytalnych itp.