Czy kryzys na rynku detalicznej sprzedaży mieszkań może być katalizatorem inwestycji PRS w Polsce?
Taka teza jest jak najbardziej słuszna, ale równolegle możemy postawić wiele innych tez dotyczących tego, co dobrze lub źle wpływa na rynek.
Kryzys, który mamy obecnie w sprzedaży detalicznej mieszkań, na pewno wspiera trend wzrostowy rynku najmu i trend inwestowania w lokale na wynajem, który na szerszą skalę widzimy już od mniej więcej dwóch, trzech lat. Ostatni rok to intensyfikacja rozwoju rynku, m.in. pod względem liczby podmiotów PRS. Wojna w Ukrainie, jak i kryzys inflacyjno–finansowy, który zaczyna być widoczny, powoduje, że niewielka część inwestorów zawiesza projekty: są to z reguły mniejsze podmioty w porównaniu z klasycznymi, dużymi funduszami PRS.
Oczywiście sam zakres definicji PRS jest na tyle szeroki, że nie mówimy tu tylko o funduszach „z prawdziwego zdarzenia”, czyli dużych, międzynarodowych podmiotach, które profesjonalnie i od wielu lat zajmują się inwestycjami PRS, tylko również o kilku mniejszych, które od niedawna prowadzą tego typu działalność, a także o kilku deweloperach, którzy planują lub już realizują budowę takich portfeli. Do tej pory takie działania tych ostatnich były wyłącznie wsparciem podstawowej działalności, dziś wiele firm szuka możliwości sprzedaży części projektów wszelkim inwestorom instytucjonalnym, skoro w niektórych lokalizacjach sprzedaż Kowalskim skurczyła się o 50–80 proc.
Nie do końca jest tak, że kryzys na rynku sprzedaży detalicznej spowodował nagle jakiś wzrost zainteresowania funduszy naszym rynkiem PRS. Część podmiotów od początku miała zaplanowane określone wielkości portfeli do zbudowania: między 1 tys. a 35 tys. – i systematycznie realizuje te plany.