Z opublikowanych w lipcu przez GUS danych ogólnopolskich wiemy, że czerwiec był bardzo gorącym miesiącem na rynku inwestycji mieszkaniowych. Deweloperzy zadeklarowali powiatowym inspektorom nadzoru budowlanego rozpoczęcie stawiania aż 15,7 tys. lokali, czyli tyle, ile wiosną i latem 2021 r., kiedy rynek opanowała budowlana gorączka napędzana rekordowym popytem.
Obecne otoczenie jest diametralnie różne: popyt na kredyty hipoteczne jest na historycznych, a sprzedaż lokali na wieloletnich minimach.
Łącznie w I połowie 2022 r. deweloperzy ruszyli z budową 71,5 tys. mieszkań, o 18 proc. mniej niż w analogicznym okresie gorącego 2021 r., ale i o prawie 8 proc. więcej niż w pierwszych połowach przedpandemicznych lat 2018 i 2019.
Szczegółowe dane GUS pozwalają się przyjrzeć geograficznemu rozkładowi podaży. W sześciu największych aglomeracjach ruszyła produkcja 22,5 tys. lokali, o 22 proc. mniej rok do roku i 23 proc. mniej niż w analogicznych okresach przedpandemicznych lat 2017–2019.
Szczególnie blado wypadają Warszawa i Wrocław, gdzie lokali w uruchomionych inwestycjach było o odpowiednio 28 i 51 proc. mniej niż średnio we wspomnianych latach. Na tym tle poziom trzymają Trójmiasto i Kraków ze spadkami rzędu 9 proc. Z kolei najmniejszy rynek „wielkiej szóstki”, czyli Poznań, to 24 proc. powyżej średniej.