- Kurcząca się podaż i bardzo wysokie ceny mieszkań w dużych miastach napędzają popyt na nieruchomości na obrzeżach miast – mówią analitycy spółki redNet 24. - Zmiana systemu pracy i nauki na zdalną czy hybrydową zaowocowała tym, że Polacy bardziej docenili uroki życia w otoczeniu zieleni, na większym metrażu. Dlatego coraz częściej decydują się na przeprowadzkę na przedmieścia, gdzie za cenę kawalerki w ścisłym centrum miasta mogą kupić trzypokojowe mieszkanie z ogródkiem.
Dobry adres nie wystarczy
Eksperci redNet 24 podkreślają, że pandemia zmieniła sposób patrzenia na miejsce zamieszkania. – Wielu z nas nie musi codziennie rano jechać do biura. Od dwóch lat biurem są nasze domy i mieszkania – tłumaczą. – Kiedyś kupowaliśmy mieszkania blisko pracy, żeby nie tracić czasu na dojazdy i stanie w korkach. Zmiana miejsca zamieszkania podyktowana była najczęściej sytuacją zawodową lub powiększeniem rodziny. Teraz to się zupełnie zmieniło.
- Większe zainteresowanie rynkiem mieszkaniowym na przedmieściach to globalny trend. Niewątpliwie pandemia miała wpływ na popyt na nieruchomości w tych rejonach – mówi zauważa Katarzyna Tworska, dyrektor zarządzająca redNet 24. - Decydując się dziś na zakup mieszkania, bardziej zwracamy uwagę na możliwość obcowania z naturą, większy metraż, w którym znajdzie się przestrzeń na miejsce do pracy, czy nawet nieduży gabinet. Ważniejszy jest dziś nawet niewielki ogródek czy słoneczny taras niż położenie nieruchomości w prestiżowej dzielnicy – podkreśla.
Drogie centra