Szybsze wdrożenie nowych technologii nielekowych przełożyłoby się na poprawę sytuacji zdrowotnej ponad pół miliona chorych z arytmią – zgodzili się uczestnicy debaty „Rzeczpospolitej" pod hasłem: „Jak Polska może sprawniej wdrażać nowe technologie kardiologiczne? Perspektywa regulacyjna i kliniczna".
Groźba zawału i udaru
– Przyjmuje się, że na różne formy migotania przedsionków cierpi w Polsce 500-700 tys. osób. Najczęstszą przyczyną choroby, polegającej na szybkich i nieregularnych skurczach przedsionków serca, są: wieloletnie nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca i wady zastawkowe. Arytmia ta dwukrotnie zwiększa ryzyko udaru mózgu, który może prowadzić do kalectwa lub do śmierci, a pięciokrotnie – ryzyko wystąpienia zawału serca oraz progresji i nasilenia objawów niewydolności serca. Co gorsza, liczba chorych systematycznie rośnie. W pewnym sensie jesteśmy ofiarami wielkiego sukcesu leczenia zawałów oraz wydłużenia się życia Polaków, którzy umierają przeciętnie siedem lat później niż w latach 90. XX w. – tłumaczył prof. Przemysław Mitkowski, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (PTK).
Według wyników badania Nomed AF, koordynowanego przez Śląskie Centrum Chorób Serca (ŚCChS), migotanie przedsionków występuje u ponad 20 proc. osób powyżej 60. roku życia, u 25 proc. powyżej 75. roku życia oraz u co trzeciej osoby po 85. roku życia. – Epidemia chorób sercowo-naczyniowych wymaga z jednej strony skutecznego leczenia, a z drugiej – wczesnego ich wykrywania. W obu przypadkach sojusznikiem lekarzy są urządzenia wszczepialne i telemonitoring medyczny – zaznaczał prof. Mitkowski.
Nowoczesne, ale bez refundacji
W przypadku ok. 30 proc. chorych, u których nie udaje się wykryć przyczyny arytmii, szczególnie skuteczne są wszczepialne rejestratory arytmii, mające szczególne znaczenie w przypadku prewencji udarów mózgu. Kłopot w tym, że, podobnie jak bezelektrodowe stymulatory pracy serca, nie są one refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Płatnik nie refunduje też telemonitoringu urządzeń wszczepialnych. W placówkach, w których ta forma opieki jest dostępna, koszty z nią związane ponosi szpital. Jak mówił prof. Oskar Kowalski z Sekcji Rytmu Serca i Zarządu Głównego PTK, kierownik Pracowni Elektrofizjologii i Stymulacji Serca Śląskiego Centrum Chorób Serca, w jego ośrodku pacjenci z urządzeniami wszczepialnymi objęci są telemonitoringiem od 10 lat.