Dotychczas na świecie koronawirusem SARS-CoV-2 zakaziło się ponad 20 milionów osób. W wyniku powikłań spowodowanych przez Covid-19 zmarło ponad 739 tysięcy ludzi.
Liczba ta wydaje się przerażająca. Jednak wśród chorób, które definiujemy jako historyczne pandemie, jest ona jedną z najłagodniejszych. Aby ocenić rzeczywistą skalę zagrożenia dla określonej populacji, należy porównać wskaźniki dotyczące śmiertelności wśród chorych. Pomagają one zrozumieć stopień ciężkości choroby, zidentyfikować zagrożone grupy i ocenić jakość opieki zdrowotnej.
Ze względu na szybkość przenoszenia się patogenu większość oszacowań współczynników śmiertelności jest obliczona przy użyciu tzw. surowych metod. Daje ona obraz niepełny, pełen sprzecznych szacunków i interpretacji. Rzeczywisty poziom transmisji patogenu jest często niedoceniany lub przeceniany. Przy tak niejasnym obrazie sytuacji i znaczącym niedoszacowaniu rzeczywistej skali pandemii łatwo manipulować emocjami, strachem i paniką.
Pod koniec marca większość europejskich mediów ostrzegała, że szwedzkie podejście do pandemii prowadzi do katastrofy humanitarnej. Wieszczono, że wkrótce Szwecja zamieni się w wielki szpital polowy, w którym lekarze będą przeprowadzać selekcję chorych. Tak się nie stało.
W przeciwieństwie do większości krajów świata Szwecja nie wprowadziła surowych przepisów kwarantannowych. Odnotowano tam 81 tys. przypadków zakażeń. Na komplikacje oddechowe spowodowane przez Covid-19 zmarło 5747 osób, z czego połowę stanowili mieszkańcy domów opieki, w których wprowadzono kwarantannę. Co istotne, znaczna część tych osób nie miała kontaktu z dziećmi i młodzieżą. To bardzo ważny czynnik, który należy uwzględnić przed zbliżającym się nowym rokiem szkolnym.