Palenie tytoniu zabija rocznie 4 mln osób. Naukowcy przewidują, że w ciągu najbliższej dekady ta liczba się podwoi. Z punktu widzenia ekonomicznego ten nałóg kosztuje równowartość rocznego PKB średniego europejskiego państwa.
Z tego powodu papierosy elektroniczne uznano za „zdrowszą” alternatywę wobec tradycyjnych używek tytoniowych. Ale czy słusznie?
Jako pierwsi e-papierosom zaczęli się przyglądać naukowcy francuscy. W prestiżowym magazynie medycznym The JAMA Internal Medicine opublikowali analizy związku między stosowaniem e-papierosów a zaprzestaniem palenia i powrotem do nałogu wśród byłych palaczy. Wyniki wydawały się optymistyczne. Używanie e-papierosów powodowało zmniejszenie liczby wypalanych tradycyjnych papierosów średnio o 620 sztuk rocznie. Pozytywne efekty używania e-papierosów w walce z nikotynizmem potwierdził też bardzo obszerny raport Narodowej Akademii Nauk i Inżynierii Stanów Zjednoczonych opublikowany w 2018 r. Obejmował on recenzje i analizy ponad 800 pomniejszych badań naukowych. Naukowcy uznali, że brak substancji smolistych jest największą zaletą papierosów elektronicznych. W ich miejsce osoba uzależniona od nikotyny wdycha aerozol z rozgrzanego roztworu inhalacyjnego z nikotyną, dzięki czemu palacz zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby płucne, onkologiczne i krążeniowe.
Tytoń to śmierć
Czy to oznacza, że e-papierosy nie szkodzą? Bez wątpienia wszystkie dotychczasowe badania i statystyki przedstawiały argumenty za pożytecznością e-papierosów, choć dotyczyło to wyłącznie wieloletnich palaczy, pragnących wyjść z nałogu. Nikt nie był w stanie opisać długofalowego wpływu wdychania aerozolu z rozgrzanego roztworu inhalacyjnego z nikotyną przez osoby, które dotychczas nie paliły wyrobów tytoniowych.
Dopiero na podstawie niepokojącej serii gwałtownych zachorowań na tajemniczą chorobę płuc, które w ostatnich dniach odnotowano w Stanach Zjednoczonych możemy przypuszczać, że osoby zaczynające dopiero korzystać z e-papierosów, ale niebędące jeszcze uzależnione od tradycyjnych produktów tytoniowych są narażone na bardzo poważne konsekwencje zdrowotne. Jest to szczególnie niebezpieczne u dzieci i młodzieży.