Oficjalnie zmiany mają być ogłoszone przez dyrektor generalną Yahoo Marissę Mayer w czwartek późnym wieczorem, po ogłoszeniu raportu kwartalnego spółki. Biuro prasowe Yahoo odmawia jakichkolwiek komentarzy, powołując się na obowiązkowy okres ciszy, poprzedzający publikację wyników finansowych. Te ostatnie mogą okazać się fatalne dla Mayer, która nie jest w stanie poprawić kondycji finansowej firmy. Analitycy spodziewają się, że obroty Yahoo wyniosły w ostatnim kwartale 2015 roku około 950 milinów dolarów i były o 20 proc. niższe niż w ostatnim trymestrze 2014 roku. Zysk netto ma wynieść 41 milionów dolarów w porównaniu ze 161 mln dol. rok wcześniej. To spadek o 75 proc.
Mayer znajduje się pod naciskiem akcjonariuszy, w tym szefa funduszu hedgingowego Starboard Value Jeffreya Smitha, domagających się podziału i sprzedaży poszczególnych gałęzi spółki w tym kluczowego działu reklamy internetowej, który ciągle traci udział w rynku na rzecz Google. Powtarzają się także spekulacje o przejęciu Yahoo przez innego technologicznego giganta. Najbardziej prawdopodobnym nabywcą mógłby być tu telekom Verizon, który jest już właścicielem innego internetowego serwisu – AOL. Zwolnienia i cięcia mają być odpowiedzią na żądania udziałowców i uatrakcyjnić spółkę w oczach potencjalnych nabywców. Nie wiadomo jednak, czy Mayer uda się uratować posadę i przekonać inwestorów, żejest w stanie odwrócić o 180 stopni kierunek w jakim podąża firma. Jej ewentualne zwolnienie nie będzie jednak ani łatwe, ani tanie. W kontrakcie ma zagwarantowaną 25-milionową odprawę, a ostatnio stała się matką bliźniąt.
Jeśli doniesienia o zwolnieniu 1600 pracowników potwierdzą się Yahoo stanie przed innym problemem. W poniedziałek jeden z byłych pracowników spółki zaskarżył proces kwartalnej weryfikacji pracowników, który miałby służyć jako podstawa do rozwiązywania stosunku pracy. Jeśli zarzuty zostaną podtrzymane przez sąd, odchodzący w kolejnych miesiącach pracownicy mogą zakwestionować legalność ich zwolnienia.