Wybitny poeta w towarzystwie malarskich mistrzów

Wystawa „Różewicz i obrazy” w warszawskiej Galerii Opera w stulecie urodzin wybitnego poety przypomina jego fascynacje sztuką.

Publikacja: 11.10.2021 13:56

Wybitny poeta w towarzystwie malarskich mistrzów

Foto: Wojciech Duszenko/ Teatr Wielki-Opera Narodowa

Tadeusz Różewicz (1921-2014) zaznajamiał się z dziełami malarstwa nie tylko amatorsko, bo po wojnie studiował historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nauki nie ukończył, ale przetrwały jego ważne przyjaźnie z tamtego czasu.

Mówił Kazimierzowi Braunowi: „Malarstwo to olbrzymi obszar w moim życiu. I w mojej twórczości także. […] Pół życia pisarza spędziłem w muzeach… Ale również przesiadywanie, już nie godzinami, ale dniami i nocami w pracowniach naszych najwybitniejszych malarzy. To nie było tylko oglądanie ich obrazów, ale zasypianie się i budzenie się w ich pracowniach… A było to malarstwo awangardowe, znaczące po 1945. Jaremianka, Stern, z młodszych: Kantor, Tadzio Brzozowski, Mikulski, Jerzy Tchórzewski, Kobzdej, Ewa Kierska, Andrzej Wróblewski, Jerzy Nowosielski. To byli ludzie, z którymi ja byłem dużo bliżej niż z moimi rówieśnikami literatami. Z malarzami mówiłem o problemach sztuki”.

Wszyscy wyżej wymieni artyści pojawiają się na wystawie nie tylko jako autorzy obrazów, ale także adresaci pocztówek i listów wysyłanych przez Różewicza, bohaterowie jego tekstów.

- Pomysł na wystawę był taki, żeby pokazać go nie tylko jako poetę, ale i człowieka sztuki – wyjaśniał na wernisażu Marcin Fedisz, kurator wystawy. - Różewicz to przede wszystkim słowo. Postanowiliśmy połączyć je z obrazem.

I tak właśnie się stało. Na tej interesującej wystawie jest sporo tekstów, ale nie tyle służą objaśnianiu 62. dzieł sztuki znajdujących się na ekspozycji, co relacji łączących Różewicza z prezentowanymi malarzami. Dzieła każdego z artystów powieszone zostały na różniących się od siebie zdecydowanie intensywnych tłach. Każdy opowiedziany jest przez Różewicza poprzez wiersze, wspomnienia, fragmenty rozmów.

Czytaj więcej

Urodziny Tadeusza Różewicza

Jednym z najbardziej osobistych akcentów na wystawie jest portret Tadeusza Kościuszki wykonany przez A. Maxymowicza, który wisiał w rodzinnym domu Różewicza. I właśnie na pamiątkę przywódcy Insurekcji Kościuszkowskiej, starszy brat Janusz (ur. 1918) wybrał imię dla młodszego o trzy lata Tadeusza (ur. 1921). Trzej bracia (jeszcze Stanisław ur. 1924, później reżyser filmowy) przeżyli w rodzinnym domu w Radomsku szczęśliwe dzieciństwo. Przerwała je wojna. 26-letni Janusz, obiecujący poeta zaangażowany też w działalność konspiracyjną, został aresztowany i rozstrzelany w masowej egzekucji, pochowany w zbiorowej mogile.

Z zamieszczonych na ścianach fragmentów dowiedzieć się można, na przykład, że przyjaźń Różewicza z Ewą Kierską zaczęła się od jej „małego, skromnego, wzruszającego” obrazka – jak opisywał go Różewicz – ujrzanego na wystawie „Młodej plastyki” w 1956 roku. Systematycznie korespondowali do końca życia. Malowała dla Różewicza martwe natury z wpisanymi w nie tekstami poety przekazując w ten sposób światełka „dobrej drogi” – nadziei, spokoju. Kilka takich obrazów z lat 70. ubiegłego wieku znajduje się na wystawie.

Długotrwała i ważna była przyjaźń z Jerzym Tchórzewskim datująca się od powojnia aż do śmierci. Zobaczyć można portret 33-letniego Różewicza z 1954 roku namalowany tuszem na papierze przez tego artystę. 25 lat później poeta pisał do malarza po obejrzeniu jego wystawy w Muzeum Narodowym: „(…) No i tak na Twojej wystawie zacząłem 60. rok życia. Wyobrażasz sobie? Ile myśli tłoczyło się, towarzyszyło mi w każdej chwili. Znajome obrazy i gwasze łączące się w wielką całość. Nasze wspólne biedy i rozmowy, nocne i dzienne, trzydzieści kilka lat życia.”

Czytaj więcej

Weekend gwiazd w Operze Narodowej

Szczególne duchowe porozumienie łączyło poetę z Jerzym Nowosielskim, do którego w listach pisał: „Ojcze Duchowny”, „Mistrzu i Panie”, „Bracie, Osiołku i Baranku”. Wśród kilkunastu różnorodnych tematycznie obrazów tego artysty, znajdujących się na wystawie, jest i namalowany przez niego portret państwa Różewiczów.

Zobaczyć także można m.in. asamblaż „Portret matki” (1976) Tadeusza Kantora składający się z włożonych do skrzyni przypominającej trumnę kilku worków z ziemią, na których umieścił fotografie swojej matki. Ponad nim znajduje się zdjęcie z cmentarza ukazujące jej grób. Na ekspozycji znajduje się też kilka „Szkiców do Rozstrzelań” Andrzeja Wróblewskiego, prace Kazimierza Mikulskiego, Jonasza Sterna, Marii Jaremy, Aleksandra Kobzdeja.

Jest i „Portret papieża Innocentego X wg Velazqueza” Francisa Bacona, choć jedynie w formie reprodukcji cyfrowej. Jak napisał kurator: „Fascynacja Baconem miała źródło w rozpoznaniu pokrewieństwa swojej wczesnej poezji z jego malarstwem” – o czym zaświadczać ma wiersz Różewicza „Francis Bacon czyli Diego Velazquez na fotelu dentystycznym” umieszczony na wystawie w sąsiedztwie reprodukcji, a także fragment z tomu „Wycieczka do muzeum”, kończący się stwierdzeniem autora, że uważa Bacona za jednego z największych współczesnych malarzy. Jego dzieła oglądał w czasie pobytu w USA. „Bacon namalował kilka obrazów, o których można powiedzieć, że są dziełami geniuszu…namalował też i sprzedał wiele płócien, które nie dorastają do obrazów Nowosielskiego, Tchórzewskiego czy Brzozowskiego…”.

Prezentację dopełniają zawieszone na nitkach pocztówki i listy gęsto zapisane równym pismem – do przyjaciół, znajomych, brata Stanisława.

Autorem grafiki do plakatu wystawy jest Stasys Eidrigevicius także zaprzyjaźniony z Różewiczem.

Wystawie towarzyszy projekcja malej formy filmowej, która specjalnie powstała z tej okazji. Jadwiga Jankowska-Cieślak czyta fragmenty listów i utworów bohatera wystawy.

Wystawa w Galerii Opera jest drugą w tym roku pokazującą przyjaźnie Tadeusza Różewicza ze światem sztuki. Przed kilkoma miesiącami we Wrocławiu w Domku Miedziorytnika oglądać można było „Szarą strefę” czyli rzecz o jego spotkaniach z Eugeniuszem Getem – Stankiewiczem.

Wystawę w Galerii Opera oglądać można do końca tego roku. Warto.

Tadeusz Różewicz (1921-2014) zaznajamiał się z dziełami malarstwa nie tylko amatorsko, bo po wojnie studiował historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nauki nie ukończył, ale przetrwały jego ważne przyjaźnie z tamtego czasu.

Mówił Kazimierzowi Braunowi: „Malarstwo to olbrzymi obszar w moim życiu. I w mojej twórczości także. […] Pół życia pisarza spędziłem w muzeach… Ale również przesiadywanie, już nie godzinami, ale dniami i nocami w pracowniach naszych najwybitniejszych malarzy. To nie było tylko oglądanie ich obrazów, ale zasypianie się i budzenie się w ich pracowniach… A było to malarstwo awangardowe, znaczące po 1945. Jaremianka, Stern, z młodszych: Kantor, Tadzio Brzozowski, Mikulski, Jerzy Tchórzewski, Kobzdej, Ewa Kierska, Andrzej Wróblewski, Jerzy Nowosielski. To byli ludzie, z którymi ja byłem dużo bliżej niż z moimi rówieśnikami literatami. Z malarzami mówiłem o problemach sztuki”.

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Dzieło włoskiego artysty sprzedane za 6 mln dolarów. To banan i taśma klejąca
Kultura
Startuje Festiwal Niewinni Czarodzieje: Na karuzeli życia
Kultura
„Pasja wg św. Marka” Pawła Mykietyna. Magdalena Cielecka zagra Poncjusza Piłata
Kultura
Pawilon Polski na Biennale Architektury 2025: Pokażemy projekt „Lary i penaty"
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kultura
Muzeum Historii Polski na 11 listopada: Wystawa „1025. Narodziny królestwa”