Amfetamina i jej pochodne oraz marihuana to narkotyki, po które najczęściej sięgają kierowcy – w ubiegłym roku złapano blisko 2,9 tys. z nich, czyli niemal drugie tyle, ile pół dekady temu. Jednak prawdziwa skala zjawiska – zdaniem ekspertów – jest nieporównanie większa, bo wpadają nieliczni.
– O ile liczba kierowców prowadzących po alkoholu od lat jest względnie stała, o tyle w przypadku narkotyków mamy „czarną dziurę”. Ujawniani są najczęściej wtedy, kiedy spowodują wypadek czy wykroczenie – mówi „Rzeczpospolitej” dr Andrzej Markowski, psycholog transportu.
Czytaj więcej
W Polsce liczba śmiertelnych wypadków na drogach spadła w ubiegłym roku o ponad 30 procent - wynika z danych opublikowanych przez Komisję Europejską.
Jazda po joincie
Jeszcze w 2014 r. zatrzymywano mniej niż 1000 odurzonych narkotykami, w 2017 r. już 1535, a w roku ubiegłym aż 2891. Do tego dochodzi nieznana ciemna liczba.
Kilka dni temu w Strzyżowie (Lubelskie) 23-latek rozpędzonym autem staranował ścianę domu i wpadł do pokoju, gdzie spali ludzie. Było ok. 6 rano – ile zażył narkotyków, wskaże badanie krwi. Pod ich wpływem byli też dwaj kierowcy w Gdańsku – jeden z tego powodu był już notowany w policyjnej bazie, drugi twierdził, że marihuanę palił dzień wcześniej, ale mógł raczyć się nią podczas jazdy – na wycieraczce zostawił nadpalony skręt, inne miał w zapasie.