Kalendarz wyborczy sprawia, że w najbliższych latach najbardziej – poza walką o Sejm i Senat – będą liczyć się wybory prezydenckie. To ma też wpływ na strategie aktorów na scenie politycznej.
Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to za rok o tej porze będziemy świadkami końcówki kampanii wyborczej, która w praktyce trwa już kilka miesięcy. PiS najpewniej uda się przesunąć wybory samorządowe na wczesną wiosnę 2024 roku. To zaś oznacza, że inaczej niż w 2015 i 2019 roku wybory do Sejmu będą odbywać się bez jakiegokolwiek „rozbiegu”, który miałby wpływ na ich przebieg. W 2015 roku przed wyborami do Sejmu odbyła się kampania prezydencka zakończona zwycięstwem Andrzeja Dudy. W 2019 roku PiS pokonał Koalicję Europejską na wiosnę, co zbudowało partii Jarosława Kaczyńskiego impet na jesień tamtego roku.
Czytaj więcej
Nie mamy czasu, żeby cztery czy pięć lat sprzątać po PiS-ie, do wyborów będziemy mieli przygotowaną rozpiskę na pierwsze dni po wyborach; w ciągu stu dni wszystko będzie wyczyszczone - mówił w sobotę lider PO Donald Tusk.
W nadchodzącym cyklu wyborczym kampania samorządowa nastąpi kilka miesięcy po wyborach do Sejmu – ale już w 2024 roku – a później Polskę czekają jeszcze eurowybory. I dopiero dużo później – w 2025 roku – odbędą się wybory prezydenckie. To sprawia, że eurowybory w przeciwieństwie do sytuacji z 2019 roku tracą na znaczeniu. I być może dlatego – o czym informowała już „Rzeczpospolita” – PiS poważnie rozważa, czy na listy wyborcze do Sejmu wciągnąć swoich znanych i rozpoznawalnych europosłów, którzy mieliby w kilku regionach być wyborczymi „lokomotywami”. Bo z obecnej perspektywy wynik eurowyborów, które odbędą się w maju 2024 roku, nie ma większego znaczenia. Starciem o wszystko będzie za to kampania parlamentarna. Warto odnotować, że PO i inne partie również mają znanych europarlamentarzystów, którzy mogliby mobilizować elektoraty.
Jeśli PiS utrzyma władzę, to dla obecnej sejmowej opozycji możliwością politycznego odbicia będą wybory samorządowe na wiosnę 2024 r. Zwłaszcza że opozycja dominuje w największych miastach. Najciekawsze może być starcie o Kraków, jeśli obecny prezydent Jacek Majchrowski nie zdecyduje się na start. Jeśli PiS straci władzę, to wybory samorządowe będą dla opozycji szansą na swoiste „dokończenie dzieła” i odbicie kilku kluczowych sejmików. Sukces lub porażka w wyborach do Sejmu będzie miał więc wpływ na pozycje najważniejszych graczy w rozgrywkach lokalnych.