Polską wstrząsnął dramat pani Izy z Pszczyna, która zmarła, nie doczekawszy się pomocy ze strony ginekologów sparaliżowanych strachem przed popełnieniem czynu, za który groziłoby im wieloletnie więzienie. W wyniku braku ich reakcji zmarła zarówno ona, jak i dziecko, które w sobie nosiła. W powszechnej opinii przeciwników rządu odpowiedzialność za tę tragedię ponoszą w mniejszym stopniu lekarze, a w większym Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej oraz PiS, na którego zlecenie polityczne de facto TK wydał wyrok w sprawie uznania za nielegalny jeden z dotychczas honorowanych powodów do dokonania aborcji. Sprawa ta udowodniła, jak śmiertelnie poważną kwestią jest polityka.
Należy zauważyć, że poprzedni stan prawny, dopuszczający usunięcie ciąży ze względu na poważne uszkodzenie płodu, był traktowany przez wyborców konserwatywnych jako legalizujący zabijanie dzieci, czyli także dotykający kwestii życia i śmierci. To właśnie jasno pokazuje, że polityka czasami zabija, a politycy swoimi decyzjami rozstrzygają o czyimś życiu i śmierci.
Tragiczna statystyka
Weźmy inny przykład – kryzys graniczny. Wiemy już, że co najmniej kilka osób umarło na terenie RP z głodu i wycieńczenia. Bez względu na to, czy działania polskiego rządu oceniamy w tej materii pozytywnie czy negatywnie, trzeba uznać, że przyczyniły się one do śmierci niewinnych ludzi. Być może były konieczną konsekwencją twardej postawy wobec prowokacji Łukaszenki i Putina; być może skutkiem rozsmakowania się władzy w brutalności w stosunku do słabszych. Polityka i w tym przypadku zabijała.
Czytaj więcej
Czy utrzymywanie społeczeństwa w stanie alarmu nie stało się politycznym celem PiS?
Podobnie jak w sprawie pandemii. Covid zabił ok. 80 tysięcy obywateli Polski (jeśli włączyć do tego tzw. zgony ponadnormatywne, liczba urosłaby do 140 tysięcy!). Jest oczywiste, że jakiś procent z tych zgonów był wynikiem zaniechań lub działań rządu, słów wypowiadanych przez polityków, niewydolności służby zdrowia, braków kadrowych i sprzętowych w finansowanych przez państwo szpitalach itp. Słowem – ileś dziesiątek tysięcy obywateli RP zmarło w wyniku błędów państwa polskiego. Gdyby prezydent nie „karmił" politycznie w czasie kampanii wyborczej antyszczepionkowców słowami o lęku przed igłą, gdyby ministrowie nie wyśmiewali początkowo pomysłu noszenia maseczek, gdyby miliardami z budżetu nie finansowali TVP, lotniska w Baranowie, armii czy politycznie ze sobą powiązanych funduszy, lecz przeznaczyli je na dofinansowanie służby zdrowia, tysiące z nas przeżyłyby pandemię. Prawdopodobnie polskie władze zabiły (przez swe działania/zaniechania) więcej Polek i Polaków niż Stalin polskich oficerów z Katyniu.