Piszemy ten list otwarty jako osoby znające ojca Macieja Ziębę z czasów wspólnej walki o wolność słowa i prawa człowieka w latach 70. i 80. XX wieku. Czynimy to, żeby przeciwstawić się jednostronnemu i negatywnemu wizerunkowi Maćka tworzonemu niekiedy w środkach społecznego przekazu w związku z ujawnieniem szczegółów przestępczej działalności ojca Pawła M., także w okresie, kiedy Maciek był prowincjałem zakonu dominikańskiego.
Nie zamierzamy kwestionować ustaleń komisji Tomasza Terlikowskiego. Zło powinno zostać ujawnione, jest też oczywiste, że potrzebna jest analiza osobistej odpowiedzialności Maćka za pobłażanie wobec sprawcy i obojętność na cierpienie jego ofiar. Trzeba przy tym wszelako pamiętać, że on sam nie ma już możliwości przedstawienia swojej wersji wydarzeń: czym kierował się, podejmując decyzje, i jak zapamiętał rozmowy relacjonowane przez oskarżające go osoby.
Czytaj więcej
Raport o skandalu w dominikańskim duszpasterstwie akademickim nie był pisany przeciwko komuś, ale dla kogoś. Tym kimś są ofiary, którym trzeba oddać sprawiedliwość, Zakon Kaznodziejski, któremu potrzebna jest odwaga zmierzenia się z własnymi błędami, i wreszcie Kościół, który powinien się skonfrontować z trudną prawdą o pewnych metodach duszpasterskich i formach pobożności.
W czasach, do których się odwołujemy i w których Maćka poznaliśmy osobiście, miał on dobrze udokumentowane i wielkie zasługi, potwierdzone w 2007 roku otrzymaniem Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski. Maciek wykazywał się dużą odwagą w podejmowaniu działań poszerzających obszar wolności. Klub Inteligencji Katolickiej, którego był wiceprezesem, organizował wykłady na tematy, na które istniały zapisy cenzury. Wielkim jego dokonaniem były Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej ze spotkaniami m. in. na temat historii Polski, organizowanymi w wielu kościołach Wrocławia i przyciągającymi setki uczestników. W pierwszym okresie działania NSZZ „Solidarność”, przed wstąpieniem do zakonu dominikańskiego, Maciek organizował wydawnictwa związkowe, pisał do nich wiele artykułów i aktywnie wspierał władze dolnośląskiej Solidarności.
Pamiętamy o wielu ludziach, którym Maciek na wiele sposobów pomógł. Nie chodzi o to, żeby rozważać, czy jego zasługi zmniejszają – i w jakim stopniu – ciężar win. Nie zgadzamy się tylko na przeprowadzanie oskarżycielskiego sądu nad całym jego życiem. Maciek, jak każda osoba, zasługuje na to, by odnieść do niego słowa: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni”. Pamiętamy Maćka Ziębę jako przyjaciela wielu z nas i autorytet, jako człowieka prawego, mądrego i po ludzku dobrego. Dlatego zmagamy się – każdy na swój sposób – z tym wszystkim, czego się dzisiaj o nim dowiadujemy. Mamy nadzieję, że to, czego nie wiemy – i być może nigdy się nie dowiemy – o tym jak rozpoznawał i czym się kierował, podejmując decyzje w sprawie ojca Pawła M., zmniejsza zakres jego osobistej winy.