Czytaj więcej
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. W nocy z 8 na 9 września Kijów był celem ataku rosyjskich dronów-kamikadze.
Przed miesiącem, 6 sierpnia, ukraińskie oddziały uderzyły na obwód kurski i wdarły się na głębokość ok. 30 kilometrów. Ukraińcy zdobyli kilkadziesiąt miejscowości, z których największą jest pięciotysięczna, powiatowa Sudża. W miasteczku jest stacja pomiarowa na gazociągu na zachód.
Ukraińcy zaatakowali tereny słabo obsadzone rosyjskimi wojskami, co od razu doprowadziło do chaosu w rosyjskim dowództwie, które nie wiedziało, jak bronić obwodu kurskiego. Dopiero pod koniec sierpnia zaczęły się tam pojawiać silne oddziały, ściągnięte z frontu w stepach zaporoskich, a nawet z obwodu królewieckiego. Obecnie w rejonie walk w obwodzie kurskim jest już 30-60 tys. rosyjskich żołnierzy przeciw 7-12 tys. Ukraińców. Kreml sądzi, że odbijanie terenu zakończy się do końca roku.
Czytaj więcej
Po co ukraińska armia zaatakowała obwód kurski, co jej się udało osiągnąć i co dalej? Wojskowi i eksperci nie mogą pogodzić się w ocenie operacji Kijowa.
– Ofensywa jest ważna głównie dla samych Ukraińców. Bo od dłuższego czasu ich morale podupadało – ocenił w rozmowie z wprost.pl gen. Roman Polko. – Pieniądze ze Stanów Zjednoczonych nie przychodziły, potem przyszły, ale właśnie nie wiadomo po co. Zachód coraz bardziej męczył się tym konfliktem, choć tak naprawdę to prawo do zmęczenia mają wyłącznie Ukraińcy. A ostatnia ofensywa Ukrainy w Rosji podniosła morale ukraińskich żołnierzy i obywateli, którzy chętniej będą pewnie wstępować do służby. Dała Zachodowi wiarę w to, że Ukraina jest w stanie coś zrobić – stwierdził były dowódca jednostki GROM.