Wojsko nadal szuka rosyjskiego drona. Gen. Roman Polko: Trzeba powiedzieć, że mamy deficyty

Od dziewięciu dni armia prowadzi poszukiwania obiektu wojskowego, który wleciał na terytorium Polski w czasie zmasowanego ataku rosyjskiego na infrastrukturę krytyczną Ukrainy. - Mamy przestarzały system rozpoznania - komentuje gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM.

Publikacja: 03.09.2024 12:57

Gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u

Gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u

Foto: PAP/Albert Zawada

qm

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 923

26 sierpnia w przestrzeń powietrzną Polski miał wtargnąć niezidentyfikowany obiekt powietrzny – prawdopodobnie dron kamikadze Shahed. Stało się to w czasie zmasowanego ataku Rosji na obiekty w Ukrainie, w tym przy granicy z Polską. Zaatakowana została m.in. elektrownia w przygranicznym Czerwonogrodzie.

Z informacji Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych wynika, że tego dnia pojawiły się na monitorach stacji radiolokacyjnych dwa ślady. Pierwszy o godz. 6:43. Ten obiekt był monitorowany przez 33 minuty. Potem prawdopodobnie statek bezzałogowy został uziemiony, czyli rozbił się, albo zniżył wysokość i opuścił Polskę. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że mniej więcej 20 minut później, czyli po godz. 7 rano, pojawił się na monitorze drugi ślad, ale bardzo szybko zanikł. Nie ma pewności, czy to było tzw. echo, czy faktycznie coś do nas wleciało.

Czytaj więcej

Amerykańscy analitycy zlokalizowali, gdzie znajdzie się "niezwyciężona broń" Władimira Putina

Poszukiwania obiektu trwają już dziewięć dni. –  Jestem zdumiony, bo jeżeli my nie możemy znaleźć czegoś, co podobno było duże, czyli drona, to tak się zastanawiam, kto określił to położenie i za pomocą jakich urządzeń? – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. – Trzy lata już Ukraińcy używają satelitów do lokalizacji obiektów, a my mówimy o radarach naziemnych. My się cofamy – zauważył.

Podobnego zdania jest gen. Roman Polko, który ocenił, że w Polsce „mamy przestarzały system rozpoznania”. – Dlatego podnoszone są pary dyżurne samolotów, żeby z powietrza prowadzić to rozpoznanie, ponieważ stacje naziemne nie potrafią wychwytywać nisko lecących celów. W tej sytuacji widać, że nawet jeżeli technika poszła do przodu, to w Polsce wciąż jest z tym coś do zrobienia – stwierdził. 

Gen. Roman Polko: Rosyjskie drony? Nasze radary nie dają sobie z tym rady

Zdaniem byłego dowódcy GROM-u władze powinny zwrócić się w tej sprawie o pomoc do partnerów z NATO. – Skoro nasze radary nie dają sobie z tym rady, no to chyba trzeba o tym powiedzieć opinii publicznej uczciwie, a nie ściemniać, że śledziliśmy sytuację, byliśmy gotowi, ale nawet nie wiemy, czy to od nas wyleciało. Trzeba powiedzieć, że mamy deficyty – zaapelował.

Czytaj więcej

Czy do Polski wleciały dwa rosyjskie drony? „Stuprocentowej pewności nie ma”

Domniemany dron, który miał pojawić się nad Polską, to kolejny przypadek naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie obiekty. 16 grudnia 2022 r. rosyjska rakieta spadła w okolicach Zamościa koło Bydgoszczy, a została odnaleziona dopiero na wiosnę następnego roku. 29 grudnia 2023 r. ok. godz. 7 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjską rakietę. Dowódca operacyjny podał wtedy, że „rakieta, obiekt, który przebywał w polskiej przestrzeni powietrznej, przebywał niecałe trzy minuty na terytorium Polski i opuścił przestrzeń powietrzną po tych trzech minutach”. Obiekt wleciał nad Polskę na odległość ok. 40 km od granicy. Do kolejnego incydentu doszło 24 marca 2024 r., gdy w polskiej przestrzeni powietrznej rakieta przebywała przez 39 sekund i zawróciła w kierunku Ukrainy. Doszło do tego w okolicach Oserdowa w województwie lubelskim.

26 sierpnia w przestrzeń powietrzną Polski miał wtargnąć niezidentyfikowany obiekt powietrzny – prawdopodobnie dron kamikadze Shahed. Stało się to w czasie zmasowanego ataku Rosji na obiekty w Ukrainie, w tym przy granicy z Polską. Zaatakowana została m.in. elektrownia w przygranicznym Czerwonogrodzie.

Z informacji Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych wynika, że tego dnia pojawiły się na monitorach stacji radiolokacyjnych dwa ślady. Pierwszy o godz. 6:43. Ten obiekt był monitorowany przez 33 minuty. Potem prawdopodobnie statek bezzałogowy został uziemiony, czyli rozbił się, albo zniżył wysokość i opuścił Polskę. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że mniej więcej 20 minut później, czyli po godz. 7 rano, pojawił się na monitorze drugi ślad, ale bardzo szybko zanikł. Nie ma pewności, czy to było tzw. echo, czy faktycznie coś do nas wleciało.

Konflikty zbrojne
Putin w orędziu do narodu: Rosja uderzyła w Ukrainę najnowszym systemem rakietowym
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie: Rakietowe uderzenia na obwód kurski i mściwy szantaż Putina
Konflikty zbrojne
Atak rakietowy na Dniepr. Rosja nie użyła pocisku balistycznego ICBM?
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Ambasada USA w Kijowie tymczasowo zamknięta. Ostrzeżenie przed znaczącym atakiem