Niekończąca się wojna o Górski Karabach

We wtorek około południa armia Azerbejdżanu nagle rozpoczęła ostrzał zamieszkanego przez Ormian Górskiego Karabachu. Czy to początek likwidacji eksklawy?

Aktualizacja: 20.09.2023 06:23 Publikacja: 19.09.2023 22:53

Ormiańska broń, zdobyta w 2020 roku, na wystawie w Baku

Ormiańska broń, zdobyta w 2020 roku, na wystawie w Baku

Foto: TOFIK BABAYEV/AFP

– Słyszę odgłosy chyba każdego rodzaju broni – opowiadał z dachu jednego z budynków w stolicy Karabachu Stepanakercie jeden z tamtejszych dziennikarzy Marut Wanian.

Azerowie przede wszystkim zaatakowali rakietami ormiańską broń przeciwlotniczą i posterunki radarowe. – Sądząc z tego, że próbują zmiażdżyć właśnie przeciwlotnicze uzbrojenie Karabachu, to jest bardzo silna eskalacja – sądzi armeński politolog z Erywania Aleksandr Iskandarian.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Wojna w Górskim Karabachu to test dla Zachodu. Waży się los Armenii

Niszczenie obrony przeciwlotniczej jest wstępnym warunkiem wykonywania uderzeń własnego lotnictwa, które – bardzo możliwe – utoruje drogę piechocie. Na razie nie ma jednak informacji o atakach naziemnych (poza ostrzałami artyleryjskimi). Jedynie premier Armenii Nikol Paszynian powiedział, że Azerbejdżan zaczął ostrzały całego terytorium Karabachu, a potem „rozpoczął próby przełamania linii kontaktu (obu stron) i wzięcia pod kontrolę pozycji i miejscowości”. Nie wiadomo, gdzie miałoby dojść do ataku lądowego, nie ma też potwierdzenia tego faktu.

Konflikt o Górski Karabach trwa od 1988 roku, wybuchł jeszcze w ZSRR. Karabach był wtedy ormiańskim terytorium autonomicznym w Azerbejdżanie. Po pierwszej wojnie w 1992–1994 zerwał z Baku i utworzył niezależne państwo, przez nikogo nie uznane, nawet przez Armenię. Choć z tą ostatnią faktycznie tworzył jedność.

Czytaj więcej

Azerbejdżan atakuje Górski Karabach. Armenia wzywa ONZ i Rosjan na pomoc

Kolejna wojna wybuchła jesienią 2020 roku. Azerbejdżan odbił wtedy swoje terytoria okupowane przez Ormian (głównie tworzące lądowe połączenie Karabachu z Armenią) oraz prawie połowę samej autonomii. Na mocy zawartego porozumienia do Karabachu weszły oddziały rosyjskie, jako siły pokojowe. Teraz, mimo ostrzałów, nic nie robią. Rosyjski MSZ przyznał jednak, że ich wojska były wcześniej informowane przez Azerów o początku ataku.

„Pytanie, które stawia wielu, to cena milczącej zgody Rosji (na atak – red.). Rozdrażnienie Rosji (wcześniejszymi) skargami Armenii na Kreml tworzy idealne tło dla takiej operacji” – napisał Laurence Broers, politolog zajmujący się konfliktami na Kaukazie.

Czytaj więcej

Wojna? Azerbejdżan naciera na Górski Karabach

Obecną operację poprzedziła pełna, azerska blokada Karabachu. Zaczęli ją w grudniu ubiegłego roku „społeczni aktywiści”, a od maja zadania przejęła azerska policja. W rezultacie region stanął na krawędzi humanitarnej katastrofy.

Jednak już we wrześniu udało się wynegocjować przepuszczenie do Karabachu dwóch konwojów humanitarnych, wjechały tam dzień przed atakiem.

Czytaj więcej

Karabach. Smutny powrót do przeszłości

Równocześnie jednak zginęło podobno sześciu azerskich policjantów, których samochody wjechały na miny. Baku oskarżyło Karabach o prowadzenie „działalności terrorystycznej” i ogłosiło „operację antyterrorystyczną”. Jednak koncentracja azerskiej armii wokół regionu zaczęła się znacznie wcześniej.

– Miałem nadzieję, że (azerska operacja) to jakiś blef. (…) Otwarto przecież drogi, przyjęto ładunki Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. (…) A teraz szok. Mam nadzieję, że wmieszają się rosyjskie siły pokojowe – powiedział BBC azerski politolog Szachin Rzajew. Ale rosyjscy generałowie już zapowiedzieli, że ich wojska mogą strzelać, tylko gdy same zostaną ostrzelane.

– Słyszę odgłosy chyba każdego rodzaju broni – opowiadał z dachu jednego z budynków w stolicy Karabachu Stepanakercie jeden z tamtejszych dziennikarzy Marut Wanian.

Azerowie przede wszystkim zaatakowali rakietami ormiańską broń przeciwlotniczą i posterunki radarowe. – Sądząc z tego, że próbują zmiażdżyć właśnie przeciwlotnicze uzbrojenie Karabachu, to jest bardzo silna eskalacja – sądzi armeński politolog z Erywania Aleksandr Iskandarian.

Pozostało 89% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany