Kontrofensywa idzie powoli. Dzisiaj raczej nikt już nie ma wątpliwości, że oczekiwania były mocno zawyżone.
Bo nie ma wystarczająco dużo broni, na którą liczyliśmy. Nie ma też takich sankcji, które docisnęłyby Rosję. Moskwa nauczyła się już omijać sankcje. Nadal otrzymują części do produkcji broni z różnych państw, również z zachodnich. Dostają Irańskie drony, pewne rzeczy dostarczają też Chiny. Gdy na to wszystko patrzymy, trudno nam mówić o niebotycznych sukcesach naszej kontrofensywy. Mogę jednak zapewnić, że wojna będzie trwała dopóty, dopóki Rosja nie poniesie klęski. Wiem, jak podchodzi do tego nasz prezydent, rząd, parlament i armia. Będziemy się bili aż do porażki Kremla.
Jak to się stało, że wielu ukraińskich mężczyzn w wieku poborowym przebywa w różnych krajach Europy, a nie na frontach wojny?
To dzięki lukom w prawie, które nadal są wykorzystywane przez pewnych urzędników wydających zezwolenia na wyjazd z kraju. Zdarza się, że biorą za to pieniądze, albo w grę wchodzi nepotyzm. To skrajnie niesprawiedliwie w stosunku do tych chłopaków i dziewczyn, którzy siedzą w okopach. Nikt z mojej rodziny nawet na jeden dzień nie opuścił Ukrainy i nie zamierza tego robić. Nie chodzi o to, by komuś coś zademonstrować, po prostu mamy takie przekonania. W Ukrainie też trwa dyskusja, czy można kogoś siłą mobilizować, czy jednak trzeba przede wszystkim stawiać na zmotywowanych ludzi. Jako oficer ( Iryna Wereszczuk jest porucznikiem - red.) powiem, że żołnierz bez motywacji to żaden żołnierz. Nie będzie walczyć, bo nie wie, o co walczy. Właśnie dlatego Rosjanie ponoszą ogromne straty, bo ich żołnierze nie rozumieją co tu robią.
Czy Ukraina w pojedynkę będzie w stanie wygrać wojnę z Rosją Putina i doprowadzić do upadku jego reżimu?