Operacja – przygotowania, sam wyjazd, jak i plan czynności do wykonania – została przeprowadzona w największej tajemnicy. Dokładny czas, konkretne miejsca, w jakie udali się śledczy, by wykonać oględziny za pomocą specjalistycznego sprzętu, były znane tylko ścisłemu gronu. O kulisach, już po powrocie, kiedy pomyślnie udało się wszystko udokumentować, dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Na miejsce pojechali dwaj doświadczeni prokuratorzy oraz policyjni technicy. Zabrali ze sobą sprzęt najnowszej generacji – skanery 3D będące na wyposażeniu polskiej policji.
Czytaj więcej
Ukraińskie siły stały za eksplozjami, do których w ostatnim czasie doszło na Krymie - podało CNN, powołując się na wewnętrzny raport ukraińskiego rządu.
– Polscy prokuratorzy i policjanci wykonywali czynności procesowe w ramach śledztwa ukraińskiego. Polegały m.in. na dokonywaniu oględzin miejsc, w tym budynków cywilnych, obiektów infrastruktury cywilnej, które zostały zniszczone w wyniku ostrzału przez Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej – potwierdza nam Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Krajowej. – W ramach prowadzonych działań dokonywano utrwalenia tych miejsc i zniszczeń przy wykorzystaniu skanerów 3D – dodaje prok. Łapczyński.
Działania polskich śledczych były prowadzone na obszarze centralnej oraz południowo-wschodniej Ukrainy, w miejscach, gdzie wcześniej toczyły się zaciekłe walki. – Było niebezpiecznie, nieraz śledczy musieli przerywać pracę i schodzić do schronu – słyszymy od osoby znającej kulisy.