Obie strony oskarżyły się nawzajem o ich sprowokowanie. Gdy w końcu umilkła artyleria, podsumowano straty. Zginął 1 armeński żołnierz, a 13 dostało się do niewoli. Ale zniknął gdzieś 24-osobowy oddział, z którym nie można nawiązać łączności. Baku straciło aż 7 zabitych i 10 rannych, ale zdobyło dwie umocnione pozycje ormiańskie.
Z niejasnych komunikatów obu stron można wnioskować, że walki wybuchły o wzgórza znajdujące się na obecnej granicy Armenii i Azerbejdżanu, dominujące nad pozycjami obu stron. Ale trudno ustalić, kto zaczął i po co.
Erywań twierdzi, że Azerowie zajęli 41 kilometrów kwadratowych jego terytorium na 11 odcinkach granicy. Oddziały azerskie przecięły też szosę łączącą Stepanakert, stolicę ormiańskiej enklawy Górskiego Karabachu, z Armenią. Odblokowano ją dopiero po interwencji dowództwa rosyjskich oddziałów, które stacjonują w Karabachu od zakończenia wojny, która w ubiegłym roku toczyła się o te tereny.
Ormianie są przekonani, że obecnie Azerowie chcieli przebić się do własnej enklawy Nachiczewan, odciętej od Azerbejdżanu armeńskim terytorium. Umożliwiłoby to Baku stworzenie bezpośredniego połączenia z Turcją.