Andrzej Łomanowski: Ministrów Ukrainy dopadł „syndrom Załużnego”. Stąd dymisje

Prezydent Wołodymyr Zełenski zaczął poważne roszady w swym rządzie, próbując ożywić urzędników coraz bardziej tracących wiarę w zwycięstwo Ukrainy nad Rosją Putina. Ale zmianę na stanowisku premiera Zełenski odkłada na razie na później, na czasy jeszcze gorsze – a nadejdą one na pewno.

Publikacja: 04.09.2024 15:28

Dmytro Kułeba

Dmytro Kułeba

Foto: AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 924

Usunięcie dwóch wicepremierów i kilku ministrów, w tym ministra spraw zagranicznych Dmytra Kułeby, ma tchnąć nowe życie w machinę rządu, jak i całą ukraińską klasę polityczną. Większość szefów resortów bowiem, po latach sprawowania urzędu, jest zmęczona. A co gorsza, traci wiarę w wygranie wojny z Rosją lub zakończenie jej na warunkach do przyjęcia przez Kijów.

Ukrainę dopadło zmęczenie materiału

Wszystkich dopadł chyba „syndrom Załużnego”, byłego dowódcy ukraińskiej armii, który pod koniec ubiegłego roku stwierdził wprost, że potrzebuje jakiejś nowej, cudownej broni, by wygrać wojnę. Za brak wiary w zwycięstwo zapłacił dymisją i zesłaniem do ambasady w Londynie.

Czytaj więcej

Dmytro Kułeba podał się do dymisji. Szef MSZ Ukrainy odejdzie z rządu?

Generał Wałerij Załużny był pierwszym i jak do tej pory jedynym, który tak głośno podał w wątpliwość celowość dalszego prowadzenia wojny. Inni prawdopodobnie coraz mniej energicznie wykonywali polecone zadania, powoli zamierając w oczekiwaniu na rozwój sytuacji. Wszędzie w trzecim roku walk i bombardowań widać było zmęczenie materiału.

Czym zawinił minister Dmytro Kułeba

Zarzuty wobec ministrów obecnie są takie same: coraz mniejsza aktywność i zdecydowanie za mało kreatywności. Możliwe jednak, że cele wyznaczane im przez prezydenta Wolodymyra Zełenskiego są zbyt ambitne. Minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba miał zapewnić poparcie całego świata dla Ukrainy, ale natknął się – co zrozumiałe – na gwałtowną kontrakcję Rosji, a zasoby Kremla są nieporównanie większe.

Przy tym nad Dnieprem nikt nie zwrócił uwagi, że Ukraina traci sympatię (choć w większości jeszcze nie wsparcie) ze strony swych najbliższych sąsiadów: Polski po Rumunię. Możliwe więc, że cele były nie tylko zbyt ambitne, ale i niewłaściwe.

Czytaj więcej

Generał Załużny wciąż na służbie

Za dymisjami stoi więc żelazna wola prezydenta Zełenskiego, który nie dopuszcza myśli o kapitulacji i swą wiarą w zwycięstwo próbuje zarazić coraz bardziej zniechęconych urzędników i wymęczone społeczeństwo. Jeszcze w czasach, gdy obecny prezydent był szefem zespołu kabaretowego Kwartał 95, słynna była jego niespożyta energia.

Dla Ukrainy niestety nadejdą jeszcze gorsze czasy

Roszady rządowe zawsze dobrze wypadają w oczach wyborców, którzy w Ukrainie niezbyt lubią urzędników na wysokich stanowiskach. Ale można wątpić, by efekty były długotrwałe. W dodatku obecne zmiany mają swoje ograniczenia: opozycja nie została dopuszczona do rządowych stanowisk i nie powstanie żaden rząd jedności narodowej.

Zełenskiemu w zanadrzu pozostaje jeszcze jeden ruch – zmiana premiera. Od lutego słychać w Kijowie, że prezydent ma już dość szefa rządu Denysa Szmyhala. Ale zmianę na tym stanowisku Zełenski odkłada na później, na czasy jeszcze gorsze – a nadejdą one na pewno. W końcu nieuchronnie zbliża się zima, która będzie bardzo trudna dla Ukrainy. Niezależnie od tego, kto będzie jakim ministrem.

Usunięcie dwóch wicepremierów i kilku ministrów, w tym ministra spraw zagranicznych Dmytra Kułeby, ma tchnąć nowe życie w machinę rządu, jak i całą ukraińską klasę polityczną. Większość szefów resortów bowiem, po latach sprawowania urzędu, jest zmęczona. A co gorsza, traci wiarę w wygranie wojny z Rosją lub zakończenie jej na warunkach do przyjęcia przez Kijów.

Ukrainę dopadło zmęczenie materiału

Pozostało 88% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich