Przez lata, od dopingowego skandalu podczas igrzysk w Soczi w 2014 roku, Thomas Bach pozwalał Rosjanom na olimpijskie starty. Wprawdzie bez flagi i hymnu, ale to putinowskiej propagandzie nie przeszkadzało w sławieniu swych olimpijczyków. Wojna w Ukrainie też nie sprawiła, że Rosja stała się banitą. MKOl zezwolił jej sportowcom na start w Paryżu pod warunkiem, że nie są związani z resortami siłowymi i nie manifestowali otwarcie poparcia dla wojny. To było od początku podwójną fikcją: trudno znaleźć w Rosji takiego sportowca, a jeszcze trudniej go wiarygodnie zweryfikować. Oddanie decyzji o dopuszczeniu lub wykluczeniu Rosjan w poszczególnych sportach międzynarodowym federacjom też było unikiem, bo wiadomo, że wiele z nich idzie na pasku Putina, a w niektórych Rosjanie wciąż niemal bezpośrednio sprawują rządy.
Czytaj więcej
Międzynarodowy Komitet Olimpijski wydał we wtorek oświadczenie, w którym rosyjski plan zorganizowania „Igrzysk Przyjaźni” jesienią 2024 roku i podobnych zawodów w kolejnych latach nazywa „cyniczną próbą upolitycznienia sportu”.
Igrzyska bez Rosji, to także bez Izraela?
Dlatego ci, którzy – tak jak my – czują na plecach oddech imperialnej Rosji, mogli śmiało nazywać Bacha „pożytecznym idiotą”. Nawet więcej – traktować go jako cynika, który być może, podobnie jak jego rodak i były kanclerz RFN Gerhard Schröder, spodziewa się, że po zakończeniu olimpijskiej służby zasiądzie w zarządzie Gazpromu czy innego Rosnieftu.
Dziś już wyraźnie widać, że nic z tego nie będzie, bo Rosja z każdym miesiącem wojny bezczelnieje i zamiast jeść z wdzięcznością z ręki Bacha, boleśnie ją ugryzła. Przełomem była decyzja Putina, by we wrześniu zorganizować w Moskwie oraz Jekaterynburgu własne igrzyska i zaprosić nie tylko sojuszników, lecz cały sportowy świat w akompaniamencie zapewnień, że to dopiero będą prawdziwie uniwersalne zawody olimpijskie.
Czytaj więcej
Thomas Bach będzie szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) do 2025 roku, ale niektórzy chcą, żeby pozostał nim dłużej i wyznają mu miłość, bo jako władca pierścieni jest nie tylko adwokatem wielkich, ale także przyjacielem ubogich.