Rzeczywistość szybko postawiła znak zapytania w kwestii założeń do budżetu. Ledwo we wtorek rząd zatwierdził jego projekt na 2023 r., zakładający podwyższenie przez RPP stóp procentowych w tym roku jeszcze o 0,5 pkt proc., a już poranne środowe dane inflacyjne to podważają.
Wedle najnowszego szybkiego szacunku GUS inflacja wyniosła w sierpniu 16,1 proc. rok do roku wobec 15,6 proc. w lipcu. Ekonomiści prognozowali przeciętnie, że się ustabilizuje na poziomie zbliżonym do lipcowego. Wobec lipca ceny wzrosły jednak o 0,8 proc., a więc znów przyspieszyły (choć jeszcze w lipcu zwolniły do 0,5 proc., licząc miesiąc do miesiąca, z 1,5 proc. w czerwcu). Siłą napędową inflacji były nośniki energii, głównie opał. Ich ceny poszły w sierpniu znowu w górę o 3,7 proc. i są już 40,3 proc. wyższe niż rok temu. Swoje dokłada żywność – podrożała znowu o 1,6 proc. (17,4 proc. w skali roku).
Czytaj więcej
Spowolnienie wzrostu gospodarczego w II kwartale było łagodniejsze, niż wskazywały wstępne dane. Nieuchronnie się jednak pogłębi, do czego przyczyni się dalszy wzrost inflacji.
Energia będzie z pewnością drożała, nawet jeśli Urząd Regulacji Energetyki będzie się starał nałożyć kaganiec na jej przyszłoroczne taryfy. Producenci żywności nie są chronieni, więc i jej ceny będą szły w Polsce w górę mimo względnej stabilizacji na rynkach światowych.
Za inflacyjny hamulec robiły w sierpniu w Polsce ceny paliw (minus 8,3 proc. m./m.), dzięki spadkowi notowań ropy naftowej, ale w pewnym stopniu – także dzięki promocjom na części stacji. Co prawda ceny ropy dalej na świecie spadają, ale olej napędowy będzie zapewne drożał przed sezonem zimowym w ślad za olejem opałowym, którego stawki nakręcać będzie z kolei kryzys energetyczny w Europie i strach przed brakami gazu. Olej napędowy używany jest w transporcie i rolnictwie, więc ma silny wpływ cenotwórczy. Czynników pchających ceny w górę więc nie zabraknie, mimo że widoczne już silne zmniejszenie aktywności gospodarczej w kraju powinno inflację hamować. Jak wobec tego zachowa się RPP?