Markety budowlane w pandemii przeżywały istne oblężenie, bo w przeciwieństwie do wielu sektorów podczas większości lockdownów mogły otwierać sklepy stacjonarne. Uziemieni w domach konsumenci, zamiast na wakacje, wydawali na remonty oraz meble i akcesoria wnętrzarskie, co oznaczało ogromne wzrosty sprzedaży i braki w asortymencie.
Teraz nie ma już śladu po takich wzrostach, a jest wręcz przeciwnie. Z analizy firmy Proxi.coud, która od maja do października sprawdzała ruch 490 tys. konsumentów robiących zakupy w 611 marketach budowlanych pięciu czołowych sieci w tym segmencie, wynika, że średnio spadł on 25,9 proc.
Czytaj więcej
W listopadzie w sklepach spożywczych było 25,8 proc. drożej niż przed rokiem. W efekcie już 81 proc. Polaków chce na święta wydać mniej na żywność.
Mocne spadki
Najmocniej w przypadku Leroy Merlin, gdzie ruch spadł o 35 proc., a w sieci Jula o 32 proc. W przypadku pierwszej z nich może to być w części efekt apeli o bojkot sklepów tej francuskiej sieci, która po ataku Rosji na Ukrainę nie zdecydowała się na zamknięcie rosyjskich sklepów. Na minusie i to dwucyfrowym są wszystkie analizowane sieci marketów budowlanych, co może też być częściowo tłumaczone większą popularnością zakupów internetowych.