Choć cukier znika błyskawicznie z półek, to w rzeczywistości nie brakuje go ani w Polsce, ani na rynku unijnym. Nie został też po cichu wyeksportowany. Klienci rzucili się na zakupy z nakręcającej się obawy przed jego brakiem. Za mało czasu upłynęło od ostatniej paniki na początku lockdownu w 2020 r., by zapomnieć o stresie związanym z niedoborami towarów – tłumaczą handlowcy. I dodają, że w tanich sieciach handlowych cukier masowo kupują też właściciele małych sklepów, dla których jest tam taniej, niż w hurtowniach.
Nerwy i zapasy
Klienci w nerwowej atmosferze wykupują cukier ze sklepów. Puste półki po cukrze są dziś wdzięcznym obiektem żartów w mediach społecznościowych i tematem publikacji prasowych. Analitycy i ekonomiści się dziwią, bo cukru nie brak. W Europie jest 1,9 mln ton zapasów. A Polska zaliczyła wyjątkowo udany sezon produkcji z wynikiem o 340 tys. ton lepszym niż przed rokiem. Uspokajają też producenci. – Wszystkie dostawy do kontraktowych klientów spółki, w tym do sieci handlowych są realizowane bez zakłóceń, po cenach zakontraktowanych w ubiegłym roku – zapewnia Marcin Lechowski, prezes Nordzucker Polska.
Czytaj więcej
W dyskontach klienci konkurują o cukier z właścicielami małych sklepów, bo w wielkim handlu bywa tańszy niż w hurcie.
– Na rynku konsumenckim zapanowała panika w obawie o dostępność. Podobne sytuacje występowały np. w 2011 r. czy w 2020 r., w pierwszych tygodniach pandemii, gdy nadchodził lockdown. Wtedy cukier też znikał z półek – mówi Mariusz Dziwulski, analityk rynków rolnych w PKO BP. Zdaniem wielu ekspertów konsumenci boją się też wzrostu cen, bo oprócz „informacji” że może go zabraknąć, pojawiły się głosy o jego podwyżkach.