Szok bez precedensu
Mediana prognoz 32 uczestniczących w konkursie indywidualnych ekonomistów oraz zespołów analitycznych sugeruje, że PKB Polski w II kwartale br. spadnie o 5,6 proc. rok do roku. Gospodarka ma się też kurczyć w kolejnych dwóch kwartałach, choć coraz wolniej. W rezultacie, jeśli w I kwartale urosła o 1,6 proc., jak szacują przeciętnie ekonomiści, to w całym 2020 r. skurczy się o około 2 proc. Dla porównania kwartał temu uczestnicy konkursu spodziewali się przeciętnie w 2020 r. wzrostu PKB o 3,3 proc., po 4,1 proc. w 2019 r.
Duże rozbieżności w prognozach wskazują jednak na niepewność ekonomistów. – Wszystkie prognozy gospodarcze oparte są obecnie całkowicie na założeniach. Nie mamy okresu historycznego, do którego moglibyśmy przyrównać to, co dzieje się obecnie w polskiej i światowej gospodarce – tłumaczy Mikołaj Raczyński, dyrektor ds. zarządzania funduszami w Noble Funds TFI, zwycięzca ubiegłorocznej edycji konkursu.
Te założenia dotyczą głównie momentu poluzowania ograniczeń w kontaktach społecznych, które paraliżują gospodarkę, a także trwałości wyrządzonych tak szkód.
– Uważam, że w najbliższych tygodniach pod wpływem katastrofalnych danych gospodarczych i wyników pierwszych testów na przeciwciała na Covid-19 Światowa Organizacja Zdrowia zacznie stopniowo zmieniać swoje rekomendacje odnośnie do sposobów walki z epidemią. Te testy zapewne pokażą, że chorych było dziesiątki razy więcej, niż pokazywały statystyki, a więc i współczynnik śmiertelności Covid-19 był dużo niższy. W ślad za rekomendacjami WHO rządy zaczną łagodzić ograniczenia kontaktów społecznych – ocenia Marcin Lipka, niezależny ekonomista.
Według niego to pozwala wciąż mieć nadzieję, że recesja w polskiej gospodarce będzie płytka (spadek PKB w br. o około 1,5 proc.). Z drugiej strony Lipka nie liczy na szybką poprawę koniunktury po kryzysie. – Ma on tak gwałtowny i powszechny charakter, że zmniejszy skłonność do inwestycji i konsumpcji na dłużej niż kryzys z lat 2008/2009 – tłumaczy ekonomista.