Jak podał w czwartek GUS, tzw. bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), który odzwierciedla oceny i oczekiwania gospodarstw domowych dotyczące ich sytuacji finansowej oraz stanu gospodarki, a także skłonność konsumentów do dokonywania ważnych zakupów, wzrósł w kwietniu do -22,5 pkt z -23 pkt w marcu i -25,2 pkt w lutym.
Choć zwyżka BWUK jest niewielka, jest wymowna. Sugeruje, że sytuacja epidemiczna ma coraz mniej negatywny wpływ na nastroje Polaków. GUS badał je bowiem między 6 a 15 kwietnia, czyli w okresie, gdy liczba zgonów osób zarażonych COVID-19 osiągała rekordy. Jednocześnie nie rozpoczęło się jeszcze łagodzenie antyepidemicznych obostrzeń.
Wiosną ub.r., podczas pierwszej fali epidemii nad Wisłą, BWUK znalazł się przejściowo poniżej -35 pkt. W trakcie drugiej fali najniżej był w listopadzie, gdy wyniósł -29,2 pkt. Obecnie jest na poziomie, na jakim w przeszłości bywał w znacznie mniej dramatycznych okolicznościach, np. w 2014 r. Latem ub.r., gdy sytuacja epidemiczna była pod kontrolą, barometr nastrojów konsumentów oscylował w pobliżu -15 pkt.
W kwietniu minimalnie wzrósł także tzw. wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK), który wyraża m.in. oczekiwania gospodarstw domowych na najbliższych 12 miesięcy. Znalazł się na najwyższym od października poziomie -19,8 pkt, po -20,2 pkt w marcu.
Każdy ujemny odczyt BWUK i WWUK oznacza, że wśród konsumentów pesymistów jest więcej niż optymistów. To jednak zjawisko w Polsce typowe. Wskaźniki te, obliczane przez GUS od ponad 20 lat, dopiero w 2017 r. po raz pierwszy znalazły się powyżej zera. Wcześniej nawet w okresie konsumpcyjnych boomów były ujemne.