W sobotę PiS zaprezentował program Polski Ład, który ma wspierać odbudowę gospodarki po pandemii koronawirusa. Łączne nakłady na jego realizację wyniosą ponad 651 mld zł do 2030 roku, rząd nie wskazał jednak konkretnych źródeł jego finansowania. Już wiadomo jednak, że zapłacą za niego przede wszystkim bogaci i klasa średnia, która zostanie obłożona dodatkowymi daninami. Wzrosną między innymi składki zdrowotne dla samozatrudnionych, którzy nie będą też mogli dłużej odliczyć ich od PIT.
Premier Mateusz Morawiecki został zapytany o te kontrowersyjne zmiany w rozmowie Joanną Miziołek i Robertem Felusiem dla „Wprost”.
- Zacznę od przykładu, kto ile płaci składki zdrowotnej. Osoba przy średniej płacy efektywnie około 65 zł. A ile płaci np. prawnik prowadzący działalność gospodarczą i zarabiający prawie 20 tys. złotych? Płaci 53 złote, ponieważ odlicza sobie tę składkę od podatku. Płaci składkę niewiele wyższą niż zarabiający płacę minimalną. Dlatego 90 proc. osób ma skorzystać na tych zmianach - powiedział premier.
Dodał, że przedsiębiorcy skorzystają na wprowadzeniu 30 tys. zł kwoty wolnej od podatku i stwierdził, że nie czuje się „Robin Hoodem, który zabiera bogatym i daje biednym”.
- Samozatrudniona pani fryzjerka czy szef kuchni w restauracji niekoniecznie zapłacą więcej, a nawet mogą zapłacić mniej. Dopiero samozatrudnieni, którzy zarabiają więcej netto, mogą zapłacić pewną kwotę dodatkową i to nie do budżetu, a jako składka na służbę zdrowia. Osoba, która zarabia 10-15 tys. złotych, może zapłacić nieco więcej. Znacznie więcej zapłacą menadżerowie korporacji, którzy zarabiają po 25-35 tys., dyrektorzy w średnich i dużych firmach, czy członkowie zarządów różnych przedsiębiorstw - wyjaśnił Morawiecki.