Unijny dług lekiem na kryzys po pandemii

Francja i Niemcy chcą ratować europejską gospodarkę po epidemii koronawirusa. Proponują prawdziwą rewolucję w finansowaniu Unii Europejskiej – emisję wspólnych obligacji.

Publikacja: 19.05.2020 21:00

Angela Merkel i Emmanuel Macron w czasie wideokonferencji ogłosili wspólny plan ratowania Europy

Angela Merkel i Emmanuel Macron w czasie wideokonferencji ogłosili wspólny plan ratowania Europy

Foto: AFP

Za tydzień Komisja Europejska przedstawi strategię ożywienia Europy, na którą złożą się dwa elementy. Pierwszy to tradycyjny instrument finansowania UE, czyli wieloletni budżet. Projekt na lata 2021–2027 był opracowany przez KE dwa lata temu, ale mimo pewnych zmian nie zdołał uzyskać jednomyślności na unijnym szczycie przywódców w lutym. Teraz KE przedstawi nowy projekt, uwzględniający kontekst pandemii. Drugim elementem strategii będzie fundusz odbudowy Europy po pandemii.

Przez ostatnie tygodnie wydawało się, że będzie się on składał wyłącznie z pożyczek i gwarancji, bo dla głoszonego przez Południe, ale także Wschód – w tym Polskę – postulatu dotacji nie ma zgody głównych płatników netto. Sytuacja zmieniła się w poniedziałek wieczorem, gdy wspólną inicjatywę ogłosiły Niemcy i Francja. Zaproponowały one, żeby UE wyemitowała na rynku obligacje warte 500 mld euro i z tych pieniędzy finansowała walkę ze skutkami pandemii. Technicznie wyglądałoby to w ten sposób, że UE podniosłaby limit tzw. dochodów własnych do 2 proc. dochodu narodowego brutto (z obecnego poziomu ok. 1 proc. DNB) na okres trzech lat. To dałoby dodatkowe 165 mld euro rocznie, które płynęłyby do budżetu UE nie wprost z budżetów narodowych, ale z obligacji sprzedanych przez UE na rynku.

Czytaj także: Wspólny dług Europy. Bilion euro na pomoc po pandemii

Przekonać oszczędnych

Propozycja Niemiec i Francji jest przełomowa i zaskakująca. Przełomowa, bo po raz pierwszy w historii UE będzie emitowała dług. I choć apele o taki sposób finansowania ewentualnego funduszu do walki ze skutkami pandemii płynęły od wielu tygodni, to wydawało się, że szans na to nie ma żadnych. Przede wszystkim z powodu oporu krajów północy, których ważnym reprezentantem są Niemcy. Zaskoczeniem jest więc zmiana stanowiska przez Berlin. To Niemcy poniosą główny ciężar finansowania tej operacji. Bo pieniądze będą wypłacane według potrzeb, czyli w pierwszej kolejności dla krajów południa Europy. Natomiast obligacje będą potem spłacane według możliwości, a zatem według klucza liczenia składek do budżetu UE. A ten oparty jest na dochodzie narodowym brutto państw członkowskich, czyli pierwszym fundatorem tego programu będą Niemcy. Alternatywą jest ewentualnie spłacanie obligacji z nowych dochodów własnych UE, których jeszcze nie ma. Mówi się w tym kontekście m.in. o podatku cyfrowym, dochodach ze sprzedaży certyfikatów do emisji CO2, opłatach za nierecyklowany plastik czy podatku węglowym na granicy UE. Szczegóły techniczne są do ustalenia, ale niemiecko-francuski duet chciałby, żeby obligacje miały bardzo długi okres wykupu. To zgodne z postulatami południa Europy, pomysłami KE i opiniami ekspertów.

– Porozumienie między Niemcami a Francją nie oznacza porozumienia 27 państw – przyznał Emmanuel Macron. Dodał jednak, że nie ma możliwości zawarcia umowy w gronie 27 państw, jeżeli wcześniej nie byłoby umowy francusko-niemieckiej. – Musieliśmy wykonać tę część pracy i zrobiliśmy to – powiedział francuski prezydent. Pomysł Berlina i Paryża z całą pewnością zostanie uwzględniony w planie Komisji Europejskiej, która 27 maja ma ogłosić projekt budżetu UE na lata 2021–2027 oraz towarzyszącego mu funduszu odbudowy gospodarki po pandemii. Potem całość musi być zaakceptowana przez 27 państw członkowskich. Najtrudniej będzie przekonać tzw. sojusz oszczędnych, czyli Holandię, Austrię, Szwecję i Danię. Do tej pory zdecydowanie sprzeciwiały się pomysłowi transferów budżetowych na poziomie unijnym na walkę z pandemią, ale miały za sobą cichego koalicjanta – Niemcy. Po nagłym zwrocie w Berlinie sojusz północy może osłabnąć. Na pewno będzie jednak żądał, tego zresztą chcą też Niemcy, żeby fundusz był ograniczony w czasie, a wypłacane środki – uzależnione od przeprowadzanych reform.

Przywrócić równowagę

Zgodę Niemiec na dług UE trzeba czytać w kontekście dwóch ważnych wydarzeń. Po pierwsze, niemiecki sąd konstytucyjny podał w wątpliwość realizowaną przez Europejski Bank Centralny akcję masowego wykupu obligacji państw strefy euro. I choć ani Trybunał Sprawiedliwości UE, ani EBC, ani KE nie zamierzają stosować się do niemieckiego werdyktu, to jednak dla rządu w Berlinie jest on problemem. Zmusza go do stosowania fiskalnych, a nie monetarnych instrumentów pomocy dla innych państw. Po drugie, w ostatnich dniach opublikowano statystyki (pisaliśmy o tym w „Rz" w poniedziałek) dotyczące krajowej pomocy publicznej. Okazuje się, że z 1,95 bln euro zaoferowanych przez wszystkie rządy aż bilion to transfery z niemieckiego budżetu dla niemieckich firm.

To wywołało obawy o zaburzenia na jednolitym rynku i postulaty zrównoważenia tej tendencji transferami z budżetu UE do krajów biedniejszych. – Dotowane firmy mają przewagę nad innymi, co prowadzi do poważnych zaburzeń na jednolitym rynku. Jest potrzebny wspólnotowy instrument do przywrócenia równowagi – przyznała w rozmowie z „Rz" Elisa Ferreira, komisarz UE ds. spójności i reform. Według niej KE pracuje nad takim instrumentem. Jeśli będzie zgoda państw Unii na dotacje, ta równowaga może zostać przywrócona.

Potrzebna strategia przemysłowa

Zgodnie z planem stworzonym w Berlinie i Paryżu w centrum strategii odbudowy gospodarczej Europy musi być Zielony Ład, czyli całościowa strategia na rzecz osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku, wraz ze zrewidowanym celem redukcji emisji CO2 o 50 proc. do 2030 roku. Ponadto Angela Merkel i Emmanuel Macron zaapelowali o strategię przemysłową dla Europy. Te dwa państwa już wcześniej mówiły o konieczności zmiany zasad konkurencji w Unii Europejskiej, które obecnie służą przede wszystkim budowaniu wolnego rynku w Europie. Zdaniem Niemiec i Francji UE powinna wspierać budowanie europejskich czempionów, a pandemia ma być dla nich dodatkowym argumentem na rzecz wspierania własnych firm. Niemiecko-francuski plan mówi też o konieczności większych kompetencji UE w dziedzinie zdrowia, w szczególności tworzenia wspólnych zapasów sprzętu, wspólnych możliwości zakupowych, wspólnego planu zapobiegania epidemii lub nawet jednolitych metod identyfikacji przypadków zarażenia.

Za tydzień Komisja Europejska przedstawi strategię ożywienia Europy, na którą złożą się dwa elementy. Pierwszy to tradycyjny instrument finansowania UE, czyli wieloletni budżet. Projekt na lata 2021–2027 był opracowany przez KE dwa lata temu, ale mimo pewnych zmian nie zdołał uzyskać jednomyślności na unijnym szczycie przywódców w lutym. Teraz KE przedstawi nowy projekt, uwzględniający kontekst pandemii. Drugim elementem strategii będzie fundusz odbudowy Europy po pandemii.

Pozostało 93% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska