Komisja Europejska przedstawi plan finansowy dla Unii na najbliższe lata. Pierwsza część to klasyczny instrument finansowania, czyli budżet na lata 2021–2027. Pierwszy projekt był gotowy rok temu, potem negocjowany i prawie bliski uzgodnienia w lutym 2020 roku na szczycie UE. Elisa Ferreira, unijna komisarz ds. spójności reform, mówiła w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej", że Komisja nie planuje rewolucyjnych zmian w budżecie, który w polityce spójności największą kwotę przewidywał dla Polski. Budżet wyniesie około biliona euro, a proponowane zmiany będą punktowe. Prawdopodobnie obejmą możliwe większe finansowanie niektórych dziedzin, a także większą elastyczność wydatków na wypadek kryzysów.
Druga część finansowych planów to już odpowiedź na pandemię, a konkretnie na kryzys wywołany czasowym zamknięciem gospodarki i następującym po nim stopniowym otwieraniem. W ubiegłym tygodniu doszło do przełomowej zgody Niemiec na uruchomienie dotacji na ten cel. Angela Merkel i Emmanuel Macron ogłosili, że zgodzą się na specjalny fundusz w wysokości 500 mld euro, który pożyczałby na rynku finansowym w imieniu UE, a następnie finansował kraje w potrzebie.
Czytaj także: Apel biznesu: Niech Bruksela szybko zatwierdzi pomoc dla dużych
Komisja Europejska mogłaby oczywiście zaproponować inną kwotę, ale z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że kwota 500 mld euro bardzo precyzyjnie odpowiada na wyliczenia Komisji Europejskiej. KE, w imieniu całej UE, pożyczyłaby te pieniądze na rynku w formie wieloletnich obligacji. – Unia ma rating AAA, będzie bardzo łatwo pożyczyć te pieniądze na rynku – mówi nieoficjalnie nasz rozmówca w KE.