Całą sprawę nagłośnił w połowie igrzysk olimpijskich David Douillet, dawny mistrz olimpijski w judo i były minister sportu. W rozgłośni RMC uznał za skandal opodatkowanie nagród finansowych dla francuskich medalistów. - Dla niektórych sportowców te pieniądze to kieszonkowe, a dla innych z mniej znanych dyscyplin to ogromne sumy. Opodatkować je? To wstyd, moim zdaniem - powiedział. I przypomniał, że medale zdobywa się po 10-15 latach trenowania.
W czwartek 8 sierpnia, gdy było już wiadomo, że liczba medalistów we Francji będzie rekordowa, zareagował minister gospodarki i finansów, Bruno Le Maire. W rozmowie z dziennikiem „Le Figaro” ogłosił: „Zaproponuję zwolnienie premii z opodatkowania w budżecie na 2025 r. Kiedy osiąga się tak wyjątkowe wyniki, to nie może być tak, aby premie za medale, które są wyjątkowe, są rekompensatą za lata pracy, lata wysiłków i które są dumą Francji, były opodatkowane.”
Czytaj więcej
Wiadomo było od początku, że Paryż tego lata będzie nie tylko stolicą sportu. Z wielką mocą stolica Francji podkreśliła swoją pozycję jako centrum wielkich światowych marek.
Minister dodał jednak, że to nie on zadecyduje o tym, bo teraz zajmuje się tylko sprawami bieżącymi po dymisji całego rządu Gabriela Attala. On tylko zaproponuje zwolnienie z opodatkowania w projekcie budżetu Francji na 2025 r., a zadecyduje o tym przyszły rząd nowej większości w niezależnym głosowaniu.
Wyższe stawki dla medalistów, więcej nagrodzonych
Resort sportu ustalił i ogłosił przed igrzyskami, że premia za każdy złoty medal wyniesie 80 tys. euro, za srebrny 40 tys. i za brązowy 20 tys. euro. To znacznie więcej od wypłat za medale z igrzysk w Tokio w 2021 r., które wynosiły 65 tys., 25 tys. i 15 tys. euro, a w dodatku podlegały opodatkowaniu. Ponadto w dyscyplinach zespołowych premie finansowe otrzymają wszyscy zawodnicy zgłoszeni do gry, także ci, którzy nie weszli na boisko czy na parkiet. Premie za medale w letnich igrzyskach w 2016 r. i w zimowych w 2018 r. były zwolnione z opodatkowania — przypomniała AFP.