Czy Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych widzi jakieś nowe trendy w globalnym handlu?
Od połowy pandemii koronawirusa zarysowuje się przybliżenie łańcuchów dostaw, czyli regionalizacja. Przybliża się zakłady produkcyjne do rynków zbytu, a więc nearshoring.
Widzimy też nasilenie innego zjawiska, które jeszcze nie materializuje się w skali, w jakiej byśmy sobie tego życzyli. Szczególnie mocno wybrzmiewa to od rozpoczęcia wojny w Ukrainie. Jest to też spowodowane zawirowaniami geopolitycznymi. Chodzi o friendshoring. Jest to relatywnie nowe pojęcie, ale ma ciekawy wymiar. Inwestorzy i kraje zaczynają patrzeć na siebie z perspektywy tego, czy ktoś jest ze mną, czy przeciwko mnie. Długofalowo jest to niebezpieczne, ale z drugiej strony inwestorzy poszukują bezpieczeństwa. Zaczynamy poruszać się w układzie macierzowym.
Z jednej strony mamy nearshoring, który ma przybliżyć inwestycje do danego regionu. Mamy Unię Europejską, Azję (tam jest większość fabryk) i Stany Zjednoczone wraz z NAFTA. Jeśli na to nałożymy friendshoring, to patrzymy, jak kraje ze sobą współpracują. Teraz musimy wziąć więcej czynników pod uwagę. Patrzymy, czy ktoś jest w NATO, więc potencjalna inwestycja może okazać się bezpieczniejsza, niż gdyby była ulokowana w kraju spoza sojuszu. Później patrzymy, czy ktoś jest w aliansie gospodarczym, typu UE, NAFTA czy OECD. Takich organizacji zaczyna się pojawiać więcej. Widzimy nowe w Azji, jedna kręci się wokół Chin, druga wokół Japonii. Każdy próbuje zbudować wokół siebie towarzystwo, które ma te same wartości. Ten nowy trend został mocno uwypuklony po wybuchu wojny w Ukrainie i zaczyna zyskiwać na znaczeniu.
Weźmy czysto hipotetyczną sytuację: nagle stwierdzamy, że rynek chiński dla firm, które tam produkują (z Europy Zachodniej i USA), nie jest rynkiem przyjaznym. Nie zaliczamy ich do kręgu zaufanych znajomych. Automatycznie zaczynamy myśleć zupełnie inaczej o tym rynku i zastanawiamy się, czy sukcesywnie nie przenosić inwestycji stamtąd w ramach regionalizacji, narzucając na to aspekt friendshoringu. To może mieć duże reperkusje gospodarcze dla Chin. Jeśli taki trend zostanie podchwycony, to nagle się okaże, że wiele inwestycji wyjdzie z tego kraju. Gospodarka chińska, która już ma swoje problemy, może je pogłębić. Recesja, która już jest zarysowana może być mocniejsza. To spowoduje kolejne reperkusje, np. społeczne, i może wpłynąć na wybór nowego szefa partii komunistycznej.