Zagraniczni pracownicy wyjeżdżają z Wielkiej Brytanii w najszybszym tempie od czasu II wojny światowej. To nawet ponad milion osób. Nie wpływa to dobrze na perspektywy miejscowej gospodarki. Skutkiem będą niższe wpływy podatkowe, problemy branży nieruchomości i wolniejsze tempo wzrostu PKB.
Odczuwalne koszty
Najnowsze badania pokazują, że tylko stolicę Wielkiej Brytanii opuściło w ciągu ostatniego roku 700 tys. osób. Ucieczka zagranicznych pracowników oznacza gwałtowny odwrót od trendu z ostatnich 20 lat. Obywatele UE, którzy kiedyś lgnęli na Wyspy kuszeni perspektywą lepszych płac, teraz wracają do swoich krajów, które w początkowym etapie pandemii radziły sobie znacznie lepiej od Wielkiej Brytanii.
Konsekwencje tego będą poważne m.in. dla brytyjskiego skarbu państwa. Spadek liczby migrantów oznacza mniejsze wpływy podatkowe. To szczególnie zła wiadomość w dobie kryzysu, który wymusił potrzebę zaciągania przez rząd ogromnych długów na ratowanie przedsiębiorstw i gospodarstw domowych.
– Ryzyko polega na tym, że ludzie nie wrócą, więc mamy niedobory umiejętności i siły roboczej i trwale tracimy część produkcji, wzrostu i dochodów z podatków – powiedział cytowany przez Bloomberga Jonathan Portes, profesor ekonomii z King's College w Londynie. Szacuje on, że wyjechać mogło nawet ponad milion zagranicznych pracowników. – Biorąc pod uwagę fakt, jak migracja wpłynęła na wzrost gospodarczy, szczególnie w Londynie, może to być zła wiadomość – dodał Portes.