Bruno Le Maire: Potrzeba reguł fiskalnych na XXI w.

Wzrost, innowacje, stabilność. Te słowa powinny definiować gospodarkę UE w przyszłości – uważa Bruno Le Maire, minister gospodarki i finansów Francji.

Publikacja: 16.01.2022 21:00

Bruno Le Maire: Potrzeba reguł fiskalnych na XXI w.

Foto: Bloomberg

Od 1 stycznia kieruje pan radą ministrów finansów UE. Kończy się obecne szaleństwo wielomiliardowych wydatków? Zmierzamy ku solidniejszym finansom publicznym?

Nasze wspólne wybory ekonomiczne dały bardzo pozytywne rezultaty. Porównajmy sposób, w jaki radziliśmy sobie z kryzysem finansowym z lat 2007-2008 i z lat 2020-2021. Wtedy skutkiem był mniejszy wzrost, większy dług publiczny i większe bezrobocie. To była porażka. Wyciągnęliśmy z niej wnioski polityczne i gospodarcze. A gdy kontynent wyciąga lekcje z przeszłości, oznacza to, że stał się potęgą polityczną.

Aby odpowiedzieć na obecny kryzys, podjęliśmy właściwe decyzje we właściwym czasie. Wydaliśmy dużo pieniędzy publicznych, ale rezultatem jest większy wzrost, mniej bankructw, mniejsze bezrobocie i więcej inwestycji. Teraz musimy oczywiście położyć kres tak zwanemu podejściu „bez względu na koszty" i przyjąć podejście dostosowane do potrzeb, aby wesprzeć ostatnie sektory, które wciąż cierpią z powodu skutków kryzysu. Podejście „bez względu na koszty" zmienia się na podejście „szyte na miarę". Mam nadzieję, że do końca 2022 r. pozbędziemy się wszelkich ograniczeń zdrowotnych i położymy kres wspieraniu finansowemu jakiegokolwiek sektora. To oznaczałoby powrót do normalnej sytuacji.

Przyjmuje pan za pewnik, że omikron lub inne warianty Covid nie zakłócą gospodarki?

Nie biorę niczego za pewnik. Dla wszystkich obywateli Europy był to bardzo trudny okres. Umarły tysiące ludzi. Musimy zachować ostrożność. Ale powinniśmy być również dumni z tego, co osiągnęliśmy z gospodarczego i finansowego punktu widzenia podczas obecnego kryzysu. Zamiast egoizmu promowaliśmy solidarność. Zamiast mniejszej liczby decyzji podjęliśmy więcej decyzji. Zbudowaliśmy silniejszą Europę, z jaśniejszym spojrzeniem na to, jaka powinna ona być w XXI w.

Rozpoczęła się debata na temat nowego zarządzania gospodarką w UE. Jak powinien wyglądać odnowiony pakt na rzecz wzrostu i stabilności?

Właściwą równowagę między inwestycjami a zdrowymi finansami publicznymi musi określić wszystkie 27 państw członkowskich, a zwłaszcza 19 członków strefy euro. Moim pierwszym obowiązkiem jako przewodniczącego Rady Ecofin będzie wysłuchanie poglądów, oczekiwań i obaw każdego państwa członkowskiego. Drugą kwestią jest to, że europejskie inwestycje są niezbędne dla całego kontynentu, jeśli naszą ambicją jest pozostanie w wyścigu XXI w. Chiny inwestują w sztuczną inteligencję, technologie chmurowe, półprzewodniki, wodór, przestrzeń kosmiczną i aeronautykę. USA podobnie inwestują w wiele technologii. Musimy zrobić to samo, jeśli nie chcemy zostać w tyle i jeśli chcemy mieć pewność, że zachowamy dynamikę gospodarczą, niezależność i suwerenność.

Ostatnia uwaga dotycząca paktu na rzecz stabilności i wzrostu: chciałbym zmienić kolejność słów. Zacząłbym od Paktu: nie ma unii walutowej bez wspólnych zasad. Jeśli chcesz wzmocnić strefę euro, musisz podzielać zasady uzgodnione przez wszystkie państwa członkowskie. Pakt to pakt: coś, co tworzy bardzo ścisłe więzi między jego członkami. Drugie słowo dla mnie to nie stabilność, ale wzrost. Nie możemy być zadowoleni z poziomu wzrostu, jaki mieliśmy przed kryzysem. Dlaczego USA miałyby mieć średnią stopę wzrostu na poziomie 2,5 proc., podczas gdy Europa znajduje się w stagnacji na poziomie 1,2 proc.? Odpowiedź jest prosta: innowacje, innowacje i jeszcze więcej innowacji. Następnie, trzecie słowo to stabilność. Aby osiągnąć stabilność, potrzebujemy przepisów dotyczących deficytu publicznego, których przestrzegają wszystkie państwa członkowskie.

Czy oznacza to, że Pakt, jaki znaliśmy, jest teraz przestarzały?

Pakt jako całość nie jest przestarzały, ale reguła długu publicznego jest. Przyjrzyjmy się poziomom sprzed kryzysu: między najbardziej i najmniej zadłużonymi członkami strefy euro istniała prawie 40-punktowa luka PKB. Po kryzysie niektóre państwa członkowskie osiągnęły 168-proc. wskaźnik długu publicznego, podczas gdy inne utrzymały się na poziomie ok. 60 do 65 proc. Oznacza to, że obecnie istnieje między nimi 100-proc. luka.

Musimy to wziąć pod uwagę. Zasady muszą być oparte na rzeczywistości, a nie na marzeniach. Jak zaradzić tej sytuacji? Nie przez porzucenie wszystkich naszych zasad, ale przez dostosowanie ich do nowej rzeczywistości. Na stole jest kilka propozycji, np. wprowadzenia indywidualnych harmonogramów i celów, jak zasugerował komisarz Gentiloni. Moim obowiązkiem jest sprawdzenie, czy w oparciu o taką propozycję może dojść do konsensusu. Inni podkreślają koncepcję odpowiedzialności wszystkich państw członkowskich UE: to do nich powinno należeć określenie kamieni milowych i niezbędnych zmian w ich polityce gospodarczej, które umożliwią im powrót do zdrowych finansów. Z politycznego punktu widzenia myślę, że to interesujące. Jedno jest pewne: musimy myśleć o zasadach na XXI w.

Komisja Europejska przedstawiła projekt tzw. taksonomii, uznając energię nuklearną i gaz za czyste źrodła. Protestują Niemcy, Austria i niektóre inne kraje. Jakie są szanse na przyjęcie jej przez państwa członkowskie?

Każde kraj członkowski określa swój miks energetyczny. Niektóre państwa zdecydowały się polegać na energii jądrowej i odnawialnej. Tak jest w przypadku Francji. Inni zdecydowali się zrezygnować z energii jądrowej i zdać się na gaz i OZE. Komisja znalazła właściwą równowagę i myślę, że musimy się jej trzymać.

Obecnie ceny energii są bardzo wysokie i zapewne długo takie pozostaną. Co to oznacza dla ambitnej polityki klimatycznej UE?

Ceny energii są przedmiotem ogromnej troski obywateli Europy. One wyjaśniają ponad połowę inflacji w strefie euro. Wysokie ceny osłabiają konkurencyjność firm i ograniczają siłę nabywczą konsumentów. Dlatego podwyżka cen energii będzie częścią naszych rozmów na kolejnym spotkaniu europejskich ministrów finansów we wtorek.

Mając doświadczenie z tzw. ruchem żółtych kamizelek we Francji, czy sądzi Pan, że europejskie gospodarstwa domowe są gotowe na pokrycie kosztów zielonej transformacji?

Koszty transformacji energetycznej będą bardzo wysokie – i znacznie wyższe, jeśli chcemy działać szybciej. Pytanie, kto za to zapłaci? Ruchy żółtych kamizelek we Francji udowodniły nam jedno: obywatele o najniższych zarobkach nie mogą i nie zapłacą za transformację klimatyczną. Nałożenie największego obciążenia na najbiedniejszą część populacji to ślepy zaułek. Desperacko potrzebujemy nowych narzędzi, aby tego uniknąć.

Jedną z przyczyn wysokich cen energii wydają się być geopolityczne gry Rosji. Polska mówiła o tym od dłuższego czasu, a ostatnio również szef Międzynarodowej Agencji Energetycznej obwinia Rosję o wysokie ceny gazu w Europie. Co ta sytuacja oznacza dla europejskiej polityki energetycznej?

Potrzebujemy większej niezależności! Jedną z lekcji płynących z tej sytuacji jest to, że Europa jest zbyt zależna od obcych krajów w wielu sektorach. Tak jest w przypadku surowców, energii, przełomowych technologii i zaawansowanych technologicznie produktów, takich jak półprzewodniki. Dlatego musimy wzmocnić potencjał gospodarczy Europy w sektorach strategicznych. Nasze gospodarki nie mogą zależeć od uwarunkowań geopolitycznych Rosji, Ukrainy, czy jakiejkolwiek innej części świata.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić.

Ale można to zrobić. Musimy więcej inwestować w branże o krytycznym znaczeniu. Uruchomiliśmy Sojusz na rzecz europejskich baterii już w 2019 r. Było to konieczne, bo wtedy 85 proc. baterii do samochodów elektrycznych pochodziło z Chin. Jeśli chcesz silnego, solidnego i odnoszącego sukcesy przemysłu samochodowego na miarę XXI w., musisz zbudować własne akumulatory. I to jest ciekawy przykład dla innych łańcuchów wartości. To samo zrobimy z wodorem, chmurą i półprzewodnikami. To jest rodzaj zmiany, której potrzebuje Europa.

Tak samo jest z energią. Putin może grać z Europą, bo za bardzo zależymy od gazu dostarczanego przez Rosję. Jeśli chcemy być bardziej niezależni i wolni, musimy zainwestować w naszą niskoemisyjną produkcję energii. Może to być energia odnawialna lub jądrowa, każde państwo członkowskie może zdecydować.

Komisja Europejska nie zatwierdziła planów odbudowy Polski i Węgier. Przed ustąpieniem Angela Merkel na ostatniej Radzie Europejskiej ostrzegła przywódców europejskich przed eskalacją konfliktu z Polską. Powiedziała, że instrumenty prawne nie powinny być wykorzystywane do rozwiązywania konfliktu politycznego.

Jeśli chodzi o europejski fundusz odbudowy i polski system sądownictwa, dyskusja z Polską należy do Komisji, a nie do państw członkowskich. Czekamy, aż Komisja wspólnie z Polską przedstawi rozwiązania, mając na uwadze kluczowe warunki planu odbudowy, które wszyscy wspólnie przyjęliśmy. Biorąc pod uwagę wielkość polskiej gospodarki, w interesie wszystkich jest, aby Polska odegrała swoją rolę we wspólnym ożywieniu.

Polska, ale też Węgry, zagroziły zablokowaniem całego unijnego systemu, jeśli nie dostaną tych pieniędzy. Co wtedy?

Z pewnością nie jest w niczyim interesie blokowanie unijnego procesu decyzyjnego po tym kryzysie, zwłaszcza nie w interesie Polski czy Węgier.

Wywiad udzielony korespondentom europejskich gazet: „Rzeczpospolitej", „Les Echos", „La Repubblica", „Die Welt", „El Pais", „Ta Nea" i „De Volkskrant"

Od 1 stycznia kieruje pan radą ministrów finansów UE. Kończy się obecne szaleństwo wielomiliardowych wydatków? Zmierzamy ku solidniejszym finansom publicznym?

Nasze wspólne wybory ekonomiczne dały bardzo pozytywne rezultaty. Porównajmy sposób, w jaki radziliśmy sobie z kryzysem finansowym z lat 2007-2008 i z lat 2020-2021. Wtedy skutkiem był mniejszy wzrost, większy dług publiczny i większe bezrobocie. To była porażka. Wyciągnęliśmy z niej wnioski polityczne i gospodarcze. A gdy kontynent wyciąga lekcje z przeszłości, oznacza to, że stał się potęgą polityczną.

Pozostało 94% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska