Bruksela czeka na kolejne krajowe plany odbudowy

Niemcy i Francja wspólnie przedstawiły swoje plany odbudowy po pandemii. Jeszcze w tym tygodniu prześlą je do Brukseli, podobnie zrobi Hiszpania.

Aktualizacja: 28.04.2021 06:14 Publikacja: 27.04.2021 21:00

Bruksela czeka na kolejne krajowe plany odbudowy

Foto: Bloomberg

– Mamy 750 miliardów euro na budowę naszej przyszłej Unii. Oto szansa stulecia dla Europy. Prawdziwie historyczna chwila – powiedziała we wtorek Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

I przypomniała cele funduszu odbudowy po pandemii. – Chcemy budować zieloną Europę, która chroni nasz klimat i środowisko oraz tworzy trwałe miejsca pracy. Chcemy inwestować w cyfrową Europę, innowacyjną i konkurencyjną na światowych rynkach. Chcemy Europy odpornej, lepiej przygotowanej na przyszłe kryzysy – powiedziała.

Do tego potrzebne są pieniądze, których uruchomienie zależy od dokończenia procesu ratyfikacji we wszystkich państwach UE, w tym w Polsce. A także krajowe plany odbudowy, które rządy muszą przysłać do Brukseli do końca tygodnia i które – po akceptacji przez Komisję Europejską i pozostałe państwa członkowskie – będą podstawą wydawania środków rozdzielonych pomiędzy 27 krajów.

Ambitne zamierzenia

Kilka państw UE, w tym prawdopodobnie Polska, raczej nie wyrobi się z przesłaniem planów do końca miesiąca. Ale już wiadomo, że najwięksi beneficjenci – Włochy, Hiszpania, Francja i Niemcy – zdążą. W poniedziałek włoski plan przedstawił premier Mario Draghi, we wtorek premier Hiszpanii Pedro Sanchez oraz – w czasie wspólnej konferencji – ministrowie finansów Niemiec i Francji.

Ta ostatnia prezentacja była symboliczna, bo to właśnie niemiecko-francuska propozycja z 19 maja 2020 r. była impulsem dla uzgodnienia wartego 750 mld euro funduszu, który ma być sfinansowany pożyczkami na rynku międzynarodowym. Oba kraje zapowiadają, że połowa pieniędzy sfinansuje zieloną transformację (Bruksela wymaga, żeby było to przynajmniej 37 proc.), a ok. 25 proc. – cyfryzację (minimum ustanowione przez KE to 20 proc.). Oba kraje są odpowiednio trzecim i czwartym beneficjentem dotacji, z których mają dostać 39 i 26 mld euro. Nie przysługuje im natomiast prawo do preferencyjnych pożyczek.

Inaczej jest w przypadku Włoch i Hiszpanii. One dostaną zarówno dotacje (po 69 mld euro), jak i pożyczki (odpowiednio 108 i 72 mld euro). Dla porównania, Polsce przyznano 24 mld euro dotacji i 32 mld euro kredytów.

W Hiszpanii premier Sanchez zapowiedział 102 reformy i 110 dużych inwestycji w ciągu najbliższych sześciu lat. Z unijnych środków planuje wydać 39 proc. na zieloną transformację i 29 proc. na cele cyfrowe.

Choć ministrowie Niemiec i Francji wspólnie chwalili fundusz, to jednak w niektórych sprawach się różnią. Olaf Scholz uznał, że rok od uchwalenia do uruchomienia funduszu to rekordowy wynik – w sytuacji gdy decyzja wymaga zgody 27 państw, a potem krajowych ratyfikacji. Bruno Le Maire natomiast uznał, że wszystko trwa już zbyt długo, i wezwał Komisję Europejską do szybkiej oceny planów i przelania pierwszych pieniędzy już w lipcu. Co zresztą KE zapowiedziała.

Właśnie w lipcu Bruksela ma przeprowadzić pierwszą emisję obligacji, kolejną – we wrześniu. Pieniądze z tych dwóch operacji mają wystarczyć na wypłacenie zaliczek, które będą opiewały na 13 proc. przyznanych środków. Kolejne pieniądze będą wypłacane w ratach, po osiągnięciu przez poszczególne państwa tzw. kamieni milowych, czyli uzgodnionych z KE programów reform czy innych wskaźników.

Kwestie fiskalne

Francuz i Niemiec różnią się także w ocenie reżimu fiskalnego. Zdaniem Scholza fakt, że państwa członkowskie mogą teraz w czasie kryzysu znacząco przekroczyć unijne limity deficytu budżetowego (3 proc. PKB) i długu publicznego (60 proc. PKB), jest dowodem na to, że pakt stabilności i wzrostu działa i jest wystarczająco elastyczny. Le Maire z kolei ocenia, że co prawda teraz pakt się sprawdza, ale jednak wymaga on reform. Paryż w ostatnim czasie coraz głośniej apeluje o zniesienie fiskalnych ograniczeń dla państw UE.

Obaj ministrowie poparli natomiast propozycję prezydenta USA Joe Bidena wprowadzenia 21-proc. podatku dla międzynarodowych korporacji. Co prawda, w UE mówiło się wcześniej o 12,5 proc., i to tylko dla koncernów cyfrowych (czyli przede wszystkim tych z USA), ale zdaniem Le Maire propozycja Bidena może spełniać cele wyznaczone przez UE.

– Mamy 750 miliardów euro na budowę naszej przyszłej Unii. Oto szansa stulecia dla Europy. Prawdziwie historyczna chwila – powiedziała we wtorek Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

I przypomniała cele funduszu odbudowy po pandemii. – Chcemy budować zieloną Europę, która chroni nasz klimat i środowisko oraz tworzy trwałe miejsca pracy. Chcemy inwestować w cyfrową Europę, innowacyjną i konkurencyjną na światowych rynkach. Chcemy Europy odpornej, lepiej przygotowanej na przyszłe kryzysy – powiedziała.

Pozostało 89% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska