O ile ubiegły tydzień na warszawskiej giełdzie stał pod znakiem wzrostów, tak w tym, sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Już wczoraj doświadczyliśmy wyraźnych spadków, a początek wtorkowej sesji wskazuje na to, że będą one kontynuowane. W pierwszej godzinie handlu WIG20 tracił już prawie 1 proc. i tym samym zjechał w okolice 2300 pkt. Słabo radzi sobie znów sektor bankowy. Spadkowej stawce przewodzą wspólne Alior Banku oraz mBank. Przed spadkami w pierwszej godzinie broniła się tylko firma JSW. Kolor czerwony widać dzisiaj także w drugiej i trzeciej linii. mWIG40 w pierwszej godzinie spadał o 1 proc., a sWIG80 o 0,1 proc. Nasz rynek razi jednak słabością na tle innych giełd, ale to widać było już wczoraj.
Wzrosty po raz kolejny zawitały za to na Wall Street chociaż przez większość dnia nie było to takie oczywiste. S&P 500 zamknął dzień 0,4 proc. nad kreską. Podobną skalę zwyżki zaliczył także Nasdaq. Wrzesień nie okazał się więc tak straszny, jak go historia maluje, a nawet przyniósł nowe historyczne szczyty w USA. - Negatywna sezonowość, szczególnie silna w ostatnich latach, została tym razem przełamana w świetnym stylu mimo skrajnie wysokiego poziomu wycen – wskazuje Kamil Cisowski, analityk DI Xelion.
Na rynkach azjatyckich także zawitał kolor zielony, chociaż trzeba mieć na uwadze, że w Chiny miały wolne więc i ocena sytuacji w tamtejszym regionie świata jest utrudniona. Warto jednak zauważyć, że po trudnym poniedziałku, Nikkei225 odbiły w górę o prawie 2 proc.
Ropa i złoto w centrum uwagi
Ciekawe rzeczy dzieją się na innych rynkach. Spada cena ropy naftowej. Dzisiaj tanieje ona o około 1 proc. i to mimo kolejnych niepokojących doniesień z Bliskiego Wschodu. Złoto cofnęło się wczoraj spod szczytów i teraz znów próbuje łapać wiatr w żagle. Wczoraj zapał kupujących zgasił nieco szef Fed, który podkreślił, że w tym roku widzi jeszcze dwie obniżki po 25 pkt każda, co nieco kontrastuje z oczekiwaniami rynkowi.
Dzisiejsza sesja stoi pod znakiem publikacji makro w tym przede wszystkim odczytów indeksów PMI.