Przez większą część dnia złoty osłabiał się wobec głównych walut, w szczególności zaś wobec dolara. Amerykańska waluta w pewnym momencie kosztowała już ponad 4,89 zł, co stanowi nowy wieloletni rekord. Euro kosztowało maksymalnie 4,77 zł, nieco więcej niż we czwartek po południu, ale mniej niż w czwartek rano i w środę po południu, tuż po posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), decyzyjnego organu Fedu, którego wyniki wywołały odwrót inwestorów od ryzykownych aktywów.
W piątek po południu kurs dolara zmalał jednak gwałtownie do około 4,85 zł, a kurs euro poniżej 4,74 zł, czyli poziomu sprzed decyzji FOMC. A tymczasem na GPW przecena akcji trwała w najlepsze. WIG20 tracił na wartości niemal 3,6 proc.
Czytaj więcej
W Szwajcarii skończyła się era ujemnych stóp, a Bank Anglii zacieśnia politykę, choć przyznaje, że kraj jest w recesji.
Tezę, że to odbicie notowań złotego jest przejawem interwencji NBP na rynku walutowym, postawił analityk firmy Tavex Tomasz Gessner. Ma ona jednak kilka słabych punktów. Po pierwsze, NBP w przeszłości interweniował głównie na osłabienie złotego wobec euro. Tymczasem kurs EUR/PLN był wciąż daleki od tegorocznych maksimów z lipca i marca. Po drugie, podobnie jak złoty zachowywała się w piątek po południu korona czeska.
Zdaniem Jarosława Kosatego, analityka z Santander Bank Polska, w piątek po południu notowaniom złotego pomóc mógł komunikat PGNiG o podpisaniu z grupą Equinor kontraktu na dostawy gazu przez Baltic Pipe. – Na to nałożyła się realizacja zysków na koniec tygodnia po silnym ruchu EUR/PLN w środę i czwartek powyżej 4,79 – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Kosaty.