Jego życie było naznaczone paradoksem polskiej historii: urodzony w Wilnie w 1923 r., obdarzony pięknym kresowym akcentem zagrał króla Władysława Jagiełłę w “Krzyżakach” Aleksandra Forda. Do ról powstańca warszawskiego w “Kanale” Andrzeja Wajdy i postaci Warszawiaka w “Bazie ludzi umarłych” Czesława Petelskiego musiał przejść drogę żołnierza II Armii Wojska Polskiego, zdobyć Berlin i wrócić na scenę w odbitym Niemcom Gdańsku.
Zakochany powstaniec
Od dziecka chciał być aktorem. Zadebiutował rolą Małpy w "Kwartecie" Iwana Kryłowa w wileńskim Teatrze Małym. Jak wielu Wilnian po wojnie przeniósł się do Gdańska, gdzie ukończył Studio Aktorskie Iwo Galla m.in. z Bronisławem Pawlikiem i Barbarą Krafftówną. Za swój powojenny sceniczny debiut uważał role kelnera Antosia w "Klubie kawalerów" Michała Bałuckiego w gdyńskim Teatrze Wybrzeże.
Po raz pierwszy pokazał się w filmie “Warszawska premiera” Jana Rybkowskiego o prawykonaniu “Halki” Moniuszki. Pierwszą mundurową rolą był porucznik Zaliwski, organizator partyzantki 1833 r. w “Młodości Chopina” Aleksandra Forda. Na dobre zapadł w pamięć występując w pierwszym polskim filmie o powstaniu warszawskim - “Kanale” Andrzeja Wajdy.
W obrazie z 1956 r., obciążonym krytycznym stosunkiem komunistycznych władz do powstańczego zrywu – wcielił się w oficera o ludzkim obliczu. Gdy dowódcę oddziału “Zadrę” przedstawiono w mundurze i czapce polowej Wehrmachtu, z komentarzem “on zwerbował ludzi”, o postaci Karewicza wiele mówił już pseudonim: “Mądry”. Od narratora można było usłyszeć, że “wpoił w chłopców żelazne zasady dyscypliny wojskowej”. A jednocześnie grał żołnierza z dystansem, który w obliczu katastrofy nawiązuje flirt z łączniczką, idzie z nią do łóżku, bo wojna to najwyższy czas na miłość. Po rozkazie przejścia kanałami do Śródmieścia, Karewicz grał załamanie. Gdy “Mądry” wychodzi z kanału wprost pod lufy Niemców jest dramatycznie gotowy na śmierć.
Ten ludzki wymiar zwrócił uwagę Marka Hłaski, najważniejszego młodego pisarza, który debiutował w okresie destalinizacji. Dlatego druga połowa lat pięćdziesiątych jest w biografii aktora związana z trzema ekranizacjami prozy Hłaski. Zaczął od charakterystycznego kelnera Gienka w „Pętli” Wojciecha Hasa. W “Ósmym dniu tygodnia” pokazał się w roli sublokatora Zawadzkiego, jednak film pokazujący bezsens życia Polaków trafił na półkę. Najważniejsza okazała się pełnowymiarowa rola Warszawiaka w “Bazie ludzi umarłych”. To był iście conradowska postać – naznaczona zwątpieniem, ale i godnością, poczuciem obowiązku. Wymierzał ciosy w moralnych pojedynkach i pozostawał wierny męskim przyjaźniom.