Kilka dni temu w poście na Truth Social (@Trump Daily Posts) Donald Trump nazwał „Wybrańca” Aliego Abbasiego „tanią, zniesławiającą i politycznie obrzydliwą robotą walącą w niego siekierą”. Stwierdził, że film trafia do kin przed wyborami, żeby „zranić największy ruch polityczny w historii kraju: „Uczyńmy Amerykę znów wielką”.
„Wybraniec” jest historią początków jego kariery, gdy wzmacniał swoją pozycję finansową i budował Trump Tower. Ale też opowieścią o jego relacjach z prawnikiem Royem Cohnem, który odegrał niechlubną rolę jako prokurator w czasach mccarthyzmu. Trumpowi Cohn pomagał osiągnąć sukces. Nauczył go wiary w siebie, ciągłego atakowania, okłamywania innych i tego, by nigdy nie przyznawać się do porażki. Reprezentował go w najtrudniejszych sprawach prawnych, stał się jego prawą ręką. Do czasu, gdy przyszły prezydent przestał go potrzebować. Zwłaszcza, że Cohn, homoseksualista, rozchorował się na AIDS. Relacja tych dwóch mężczyzn stanowi kanwę filmu. Ale jest tu również miejsce na pokazanie romansu Trumpa z modelką Ivaną Zelnickovą, późniejszą panią Trump. Jest relacja młodego Donalda z ojcem, a wreszcie historia jego brata-pilota, który popełnił samobójstwo. W „Wybrańcu” znalazła się też scena gwałtu Trumpa na matce jego dzieci, a także sekwencje w których Trump wciąga amfetaminę czy przechodzi liposukcję. Z tych wszystkich obrazów wyłania się portret człowieka bezwzględnego, pozbawionego jakiejkolwiek empatii i lojalności, prącego do kariery po trupach.
"Wybraniec" - Przedwyborczy pasztet Donalda Trumpa
Hollywoodzkie studia bały się dystrybuować „Wybrańca” o młodych Donaldzie Trumpie przed wyborami prezydenckimi, teraz film Aliego Abbasiego przebija się do widzów niemal bez reklamy. Od piątku w polskich kinach.
Ale tak naprawdę nie chodzi tu o dokument rozliczający byłego, a może i przyszłego prezydenta USA. „Wybraniec” jest filmem o polityce. O systemie, który wciąga i w którym nie obowiązują żadne zasady. Tu liczy się tylko zwycięstwo, a żeby je osiągnąć trzeba być bezwzględnym. Reżyser irańsko-duńskiego pochodzenia, pokazał mechanizmy funkcjonowania w życiu publicznym, zadał pytania, które dotyczą każdego człowieka - między innymi o granice przyzwoitości, których przekraczać nie wolno.
Po mocnym obrazie „Holy Spider” o reżimie irańskim, Ali Abbasi, który dziś mieszka i pracuje w Kopenhadze, dodał do swojej filmografii kolejny ciekawy tytuł. Film długo szukał dystrybutora, największe stacje telewizyjne boją się emitować jego spoty reklamowe, ale według amerykańskich krytyków „Wybraniec” ma szanse na kilka oscarowych nominacji.